Bartosz Arłukowicz przekonywał na czwartkowej konferencji prasowej w sprawie listy leków refundowanych, że tanieją 32 z 38 preparatów insulinowych. "To zagranie pod publiczkę" - ocenia te zapowiedzi farmaceutka Aleksandra Kuźniak, z którą rozmawiał dziennikarz RMF FM Tomasz Skory. "Sztywna cena na insuliny analogowe, które do tej pory pacjenci mogli dostać w przyzwoitych cenach, na pewno będzie wyższa".

Tomasz Skory: Zdecydowanie ministra Arłukowicza, które okazale zaprezentował na konferencji prasowej, te wszystkie: "nie ugniemy się", "broni się skostniały system", czy to wszystko zrobiło na pani wrażenie po tym, co zobaczyliśmy w piątek wieczorem na listach leków refundowanych?

Aleksandra Kuźniak: Na mnie to już w ogóle nie robi wrażenia. Mnie to tylko przeraża, że w dzisiejszych czasach, XXI wieku w państwie prawa tak się rozmawia ze swoimi obywatelami.

Ma pani na myśli chorych czy aptekarzy?

I jednych i drugich. Wszystkich. Brnie się dalej w zapewnienia, które nie mają jakiegokolwiek odzwierciedlenia w rzeczywistości, która jest niestety nieubłagana. Po tych wypowiedziach ministra, a zwłaszcza po dzisiejszej konferencji, nie widzę już żadnej konsekwencji. Od półtora miesiąca słyszę, że to wszystko jest po to, żeby były oszczędności, a dziś słyszę, że to wcale nie chodzi o oszczędności, tylko o to, żeby pacjent miał dostęp do leków. Z drugiej strony najpierw mówi się, że to wszystko jest po to, aby pacjenci kupowali tanie generyki, a dziś usłyszę że nie chodzi o tanie generyki, tylko o to, żeby pacjent miał dostęp do innowacyjnych, oryginalnych leków. Więc trochę konsekwencji panie ministrze.

Czy może pani potwierdzić, że faktycznie - według najaktualniejszej wersji - nie chodzi o oszczędności tak, jak mówił dziś minister, mimo że półtora miesiąca wcześniej mówił inaczej?

Oczywiście, że chodzi tylko i wyłącznie o oszczędności. Rzeczywiście te oszczędności będą bardzo duże po stronie NFZ-u od stycznia. Nawet proszę sobie wyobrazić, że do tej pory sposób "zamiennictwa" leków w aptece był taki, że ja jako farmaceutka kierowałam się tylko i wyłącznie tym, żeby pacjent dostał lek, za który mniej zapłaci ze swojej kieszeni. Od stycznia w pierwszej kolejności będę musiała się kierować tym, aby NFZ mi za ten lek zapłacił, a przy okazji pacjent.

Przechodząc już do konkretów, których nie jest wiele, ale które jednak wskazała opinia publiczna m.in. z udziałem pani - wracają na listę jako ryczałtowe paski do glukometrów, imunosupresanty dla osób po przeszczepie, plastry przeciwbólowe stosowane przy leczeniu nowotworów, leki związane z leczeniem astmy, schizofrenii, Parkinsona. Proszę powiedzieć, czy to wystarczy, żeby nie było gorzej tak, jak było jeszcze kilka dni temu?

Na pewno będzie trochę lepiej. Te zmiany, o których dziś mówił minister są na pewno na korzyść pacjentów. Ale warto wspomnieć, że od piątku, kiedy obwieszczenie się pojawiło i zaczęliśmy o tym głośno mówić, my farmaceuci, lekarze i media, ja czy pan zaczęliśmy być nazywani lobbystami. A ciekawe, co by było, jakbyśmy na ten temat nic nie mówili i nie alarmowali. Podejrzewam, że pacjenci by się z tym obudzili w styczniu i dowiedzieli się w aptece o tych przykrych rzeczach.

Rzeczywiście lek immunosupresyjny i lek przeciwwirusowy, który zapobiega zakażeniom wirusowym po przeszczepach, mają się znaleźć w obwieszczeniu, ale to są wciąż tylko zapewnienia, bo tego obwieszczenia jeszcze nie ma. I dowiemy się dopiero 1 stycznia, jakie leki będą w obwieszczeniu od pierwszego stycznia. To jest trochę śmieszne. Kolejna informacja jest taka, że lek, który zawiera budesonid podawany w nebulizacjach, czyli w takich specjalnych inhalacjach podawany głównie dzieciom cierpiącym na astmę, będzie dostępny tylko za odpłatnością ryczałtową. To jest totalnie niedoprecyzowane, bo on w tej chwili w obwieszczeniu też ma odpłatność ryczałtową, tylko, że ta odpłatność nie oznacza, że pacjent tyle za niego zapłaci. To jest tylko odpłatność, a pacjent płaci za ten lek na poziomie 60 zł za środkową dawkę. Informacja, że będą dostępne za odpłatnością ryczałtową jest żadna, bo w tej chwili w obowiązującym obwieszczeniu, które się ukazało w zeszły piątek, też mają taką odpłatność.

Następnie informacja dotycząca pasków do glukometrów - pacjentom trzeba wyjaśnić, że ministerstwo mówi tylko o tych 12 rodzajach pasków, które już są w tej chwili w obwieszczeniu. Burza rozgorzała również na temat tego, że paski, których używa najwięcej pacjentów, bo około 80 proc., w ogóle się w obwieszczeniu nie znalazły. Tutaj nie ma żadnego sprostowania dotyczącego tej informacji, w związku z tym ja wnioskuję, że tych pasków nadal w nowym obwieszczeniu, obowiązującym od 1 stycznia, nie będzie.

Pocieszająca, zwłaszcza dla pacjentów, których problem dotyczy, jest informacja, że część tych pasków będzie miała również odpłatność ryczałtową, czyli 3,20 zł. Tak, jak mówił minister, to będą pacjenci z cukrzycą typu I, czyli z tak zwaną cukrzycą młodocianych i kobiety w ciąży. Natomiast głośno trzeba powiedzieć, że nie ma tu informacji na temat tego, czy paski, których zabrakło w obwieszczeniu, pojawią się w nowym obwieszczeniu.

Chyba należy traktować to tak, że nie zostało to jeszcze rozstrzygnięte, bo minister wielokrotnie zarzekał się, że negocjacje trwają. Być może z producentami tych pasków, którzy mają trzy czwarte rynku.

Zobaczymy. Kolejna informacja o leczeniu chorób nowotworowych. Faktycznie ceny leków przeciwbólowych to był skandal. Fakt że ten lek, o którym również mówił minister, który niweluje neutropenię po chemio i radioterapii, wcześniej nie pojawił się na liście, a teraz będzie. I to jest na pewno super informacja dla pacjentów i lekarzy onkologów. Następny lek stosowany w schizofrenii u młodych osób, który się nie znalazł, a ma się pojawić, to kolejna bardzo dobra informacja dla pacjentów. Jest też informacja, że on będzie w takiej samej cenie, czyli że będzie kosztował 3,20 złotych. To naprawdę rewelacyjna wiadomość , bo w przypadku tych pacjentów oni nie mieli w obwieszczeniu żadnego odpowiednika, więc musieli mieć całkowicie zmienianą terapię, jeśli tego leku by zabrakło w obwieszczeniu. I to koniec tego, czego się dowiedzieliśmy.

Właśnie. To dość skromne. A czego pani zdaniem nie ma na liście, a powinno wrócić?

Przede wszystkim jestem ciekawa - i dziennikarze o to też pytali - w jaki sposób zostały wyliczone obniżki cen. Ja i całe środowisko, a także firmy, które badają rynek, są przekonane, że jednak te obniżki są liczone w stosunku do aktualnych cen urzędowych, które - przypominam - są cenami maksymalnymi i rzeczywiście jest tak, że niewielka liczba aptek te maksymalne ceny urzędowe stosuje.

My w tej chwili obniżamy ceny pacjentom. Cena ustalona w tej chwili przez ministerstwo jest ceną maksymalną, po jakiej możemy sprzedać lek i mało kto tak naprawdę to robi i póki co pacjenci z tego korzystają. Dlatego odnoszenie się do cen urzędowych daje nierzeczywiste wartości tych obniżek.

Minister wielokrotnie podkreślał, że to usztywnienie cen to rzeczywiście gigantyczny sukces. Tymczasem odbiera pacjentom możliwość korzystania z promocji. Jak pani to widzi?

To trzeba pacjentów zapytać, jak to widzą. Wciąż się podkreśla, że podążamy za innymi krajami europejskimi i wprowadzamy ustawę, która nakłada sztywne marże i ceny - tak, jak jest w innych krajach. Proszę państwa, trzeba głośno powiedzieć, że w innych krajach europejskich jest zupełnie inaczej! Rzeczywiście tam są sztywne ceny, ale pacjent za każdy lek albo nie płaci nic, albo płaci stałą opłatę, która jest związana tylko z wydaniem leku z apteki. Na przykład Wielka Brytania tak pracuje. Tam cena pasków do glukometrów jest dużo wyższa niż u nas, bo w Polsce paski kosztują pełnopłatnie 50 zł., tam około 100 złotych. A pacjent do 18 roku życia i pacjent emeryt nie płacą za nie nic, a dorosła osoba pracująca płaci niewielką, symboliczną opłatę. I właśnie w takim systemie utrzymywanie sztywnych cen, w postaci sztywnej zapłaty pacjenta za lek, jest jak najbardziej sensowne i racjonalne. My niestety jesteśmy biednym krajem, mamy ograniczony fundusz na to, żeby refundować leki, w związku z tym NFZ dopłaca nam tylko małą część do naszych leków. Przypominam, że jesteśmy krajem, gdzie poziom współpłacenia za leki refundowane jest najwyższy w Europie i prognozuje się, że w związku z wejściem ustawy będzie jeszcze wyższy od Nowego Roku. W związku z tym, jeśli znaczną cześć zapłaty za lek pacjent pokrywa ze swojej kieszeni, ze swojego budżetu domowego, który bardzo często jest skromny, to dlaczego odbiera mu się prawo do tego, żeby tę dopłatę mógł mieć redukowaną.

Jeszcze jedno, chciałbym zapytać, czy przy takim trybie wprowadzania zmian - po pierwsze publikacja pierwszej listy 23 grudnia tuż przed świętami, późnym popołudniem, żeby nie powiedzieć wieczorem pod osłoną nocy, po drugie 29 grudnia wprowadzanie zmian do listy - apteki będą miały czas na przygotowanie się do prowadzenia sprzedaży? Jak będzie wyglądał 1 stycznia w aptekach dyżurnych?

Trudno w tej chwili powiedzieć. My się do tego przygotowujemy już od kilku dni. Od tygodnia zarywam noce, dlatego, że musimy dokładnie przygotować przede wszystkim naszych pracowników na to, jakie zasady będą obowiązywały przy realizacji recept. Bo oprócz tego, że wchodzi obwieszczenie, ustawa, nowe zasady wydawania leków, jeśli chodzi o sztywne ceny itp., to będziemy inaczej realizowali recepty, zgodnie z nowym rozporządzeniem, które ukazało się wieczorem dzień przed wigilią. My to interpretujemy, analizujemy.

Tam jest dużo zmian w stosunku do poprzedniego rozporządzenia dotyczącego realizacji recept. Dlatego też od świąt zarywamy noce. Liczymy też na firmy informatyczne, które obsługują oprogramowania apteczne i zobaczymy, jak one się wykażą i jak nam pomogą najsprawniej przejść na ten nowy system. Pewne jest to, że większość farmaceutów noc sylwestrową spędzi w aptekach. Nie jesteśmy zaskoczeni, bo ministerstwo od dawna nas tak traktuje, że o wszystkim dowiadujemy się jako ostatni i w ostatniej chwili. Tak naprawdę zapewnienia pana ministra, które nawet sobie zanotowałam, że to wszystko jest robione tak późno ze względu na to, że konieczny jest postęp w gospodarce lekami. Postęp powinien być przede wszystkim wykorzystywany przy wdrażaniu tej ustawy w życie. Ja nie widzę żadnego postępu w tych mechanizmach. Wszystko jest robione na ostatnią chwilę i tak się nie powinno z ludźmi postępować. Mam na myśli głownie pacjentów. My farmaceuci mamy stać na straży tego wszystkiego, więc tak naprawdę my wszystko robimy dla pacjentów. Też byśmy chcieli mieć czas się do tego przygotować, zwłaszcza że od stycznia za wszelkie uchybienia będą nam groziły poważne kary.

Jak pani traktuje parokrotnie powtarzane przez pana ministra twierdzenie, że przecież insuliny tanieją - 32 z 38 preparatów. Czy to jest wyliczenie miarodajne? Czy też wykazanie na ilości, a nie jakości, że jest to PR-owskie zagranie pod publikę?

Oczywiście, że jest to zagranie pod publikę. Pan minister miał chyba nadzieję na to, że zarówno na konferencji widzowie i słuchacze nie mają pojęcia o realnych cenach insulin. Natomiast ja przed chwilą miałam okazję słuchać pana Czupryniaka, który jest konsultantem krajowym jeżeli chodzi o diabetologie i on mówi to samo, na co farmaceuci zwracają uwagę, że dopłaty pacjentów do insulin bardzo wzrosną. Faktycznie można tam znaleźć przykłady insulin ludzkich, które już teraz były bardzo tanie i będą nadal tanie. Natomiast insuliny analogowe, które pacjenci mieli szanse do tej pory dostawać w bardzo przyzwoitych cenach, dzięki temu, że farmaceuci obniżali tę dopłatę, którą pacjent pokrywał z własnej kieszeni, teraz podrożeją. Niestety teraz cena będzie sztywna i na pewno wyższa od tej, która obowiązuje do końca tego roku.