Ewakuowano wszystkie niemowlęta ze szpitala imienia Korczaka w Łodzi. Po wielu godzinach negocjacji z dyrekcją placówki rodzice ostatnich pięciu małych pacjentów ulegli. Ewakuacja była konieczna, bowiem - jak wynika z ekspertyzy nadzoru budowlanego - najstarszej dziecięcej placówce w mieście może grozić katastrofa budowlana.

Wczoraj ewakuacja niemowląt została wstrzymana z powodu protestów rodziców. Ich walka z dyrektorem placówki trwała ponad sześć godzin. Ustalono wtedy, że dzisiaj po porannym obchodzie rodzice zabrali te dzieci, które mogły już wrócić do domów. Pozostałe powinny trafić do Centrum Zdrowia Matki Polki. Ale rodzice niemowląt długo nie chcieli zgodzić się na ewakuację. Idąc na nowy oddział, dzieci z powrotem łapią nowe choroby - mówili naszej reporterce:

Do rodziców niemowląt nie przemawiały ostrzeżenia inspektora nadzoru budowlanego. Uważali bowiem, że w innych placówkach nie ma miejsca dla ich dzieci - zapewniali, że już to sprawdzili. Nie zamierzamy siedzieć na korytarzach z dziećmi - mówili:

Opiekunowie niemowląt chcieli, by ich dzieci pozostały w szpitalu im. Korczaka aż do wyzdrowienia. Zabiorę dziecko do domu i co będzie? Z mojej winy coś się stanie, bo w szpitalu mnie nie przyjmą jednym, drugim? - pytali wzburzeni:

Protestujący nie wierzyli również, że chodziło o ich bezpieczeństwo. Ich zdaniem, celem jest zlikwidowanie w tym miejscu szpitala. Działka, na której znajduje się kilka ponad stuletnich pawilonów, leży prawie w centrum miasta. Dla ewentualnego inwestora to łakomy kąsek. Budynki szpitala sąsiadują ponadto z dawnym imperium fabrykanta Szajblera, gdzie powstają luksusowe łódzkie lofty.