Poręczyłam za Macieja Wituckiego - poinformowała w TVN24 posłanka klubu Prawa i Sprawiedliwości, była wicepremier Jadwiga Emilewicz. Jej zdaniem w tej sprawie "środek zapobiegawczy, jakim jest areszt, nie byłby właściwy". W piątek Sąd Rejonowy dla Wrocławia - Śródmieścia nie uwzględnił wniosków prokuratury i nie zastosował tymczasowego aresztowania wobec byłego senatora Tomasza Misiaka, prezydenta Konfederacji Lewiatan Macieja Wituckiego oraz dwojga pozostałych członków władz byłej spółki Work Service.

Jadwiga Emilewicz, posłanka klubu Prawa i Sprawiedliwości, była minister i wicepremier, poinformowała w "Rozmowie Piaseckiego", że poręczyła za Macieja Wituckiego.

Tak, poręczyłam. Poznałam pana Macieja Wituckiego, przez sześć lat spotykaliśmy się w Radzie Dialogu Społecznego. Poręczenie było stwierdzeniem faktu, że ta osoba stawi się i nie będzie unikać wezwań prokuratury czy wymiaru sprawiedliwości. Jestem przekonana, że pan Maciej Witucki by tak zrobił - tłumaczyła.

Dodała, że zna prywatną, charytatywną i społeczną działalność Wituckiego. Nie sądzę, że środek zapobiegawczy, jakim jest areszt, byłby właściwy - oceniła.

Zrobiłam to nie jako posłanka, tylko jako Jadwiga Emilewicz, obywatel Rzeczypospolitej Polskiej, znajomy - zaznaczyła Emilewicz.

Sąd nie zgodził się na areszt tymczasowy

Wrocławski sąd nie uwzględnił w piątek wniosków prokuratury o areszt tymczasowy dla czterech zatrzymanych, w tym b. senatora Tomasza Misiaka w związku ze śledztwem ws. wyłudzeń z PFRON i ZUS. Zdaniem sądu, materiał dowodowy nie wskazuje na duże prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanych zarzucanych im czynów.

Posiedzenia aresztowe dotyczące czterech zatrzymanych w sprawie wielomilionowych wyłudzeń z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych i ZUS rozpoczęły się w piątek po południu, a zakończyły późnym wieczorem. Prokuratura Regionalna w Szczecinie, która prowadzi śledztwo, wnioskowała o trzymiesięczny areszt dla zatrzymanych. Postanowienia sądu zostały ogłoszone ok. godz. 22 i miały charakter niejawny.

"Sytuacja rzadka i nietypowa"

Sąd podjął decyzję o niestosowaniu jakiegokolwiek środka zapobiegawczego wobec wszystkich podejrzanych. Pan Tomasz Misiak opuścił budynek sądu i jest osobą wolną - przekazał RMF FM mecenas Maciej Zaborowski. Sąd nie znalazł żadnych powodów, które uzasadniałyby zastosowanie jakiegokolwiek środka zapobiegawczego. Jest to sytuacja rzadka i wyjątkowa, bo w takich przypadkach przeważnie stosowany jest inny środek - dodał.

Oświadczenie po pozytywnej dla siebie decyzji wydał też sam Tomasz Misiak. Były senator podkreślił w nim, że jest osobą niewinną. "Nie zgadzam się z żadnym z postawionych mi zarzutów i wiem, że przed niezawisłym sądem dowiodę swojej niewinności. Tak, jak nigdy nie uchylałem się od udziału w czynnościach prowadzonych przez sąd czy prokuraturę, tak i tym razem w oczywisty sposób będę pozostawać do pełnej dyspozycji wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania" - zaznaczył. 

Obrońcy prezydenta Konfederacji Lewiatan Macieja Wituckiego (zgodził się na publikowanie nazwiska) również zwracali uwagę, że sąd uznał zarzuty za nieuzasadnione. Zapowiedzieli też złożenie zażalenia na postanowienie o zatrzymaniu. To wielki sukces dla naszego klienta i jeszcze raz podziękowania dla wszystkich, którzy w niego uwierzyli - mówiła adwokat Magdalena Oczachowska.

Adwokat Marita Dybowska-Dubois zauważyła, że "sąd nie tylko nie zastosował tymczasowego aresztowania, ale nie zastosował także żadnych środków zapobiegawczych - ani poręczenia majątkowego, ani nawet dozoru policji - uznając, że nie została spełniona przesłanka, która pozwala na postawienie zarzutów naszemu klientowi".

Jestem niewinny i sąd to uznał. Chciałbym podziękować wszystkim tym, którzy we mnie uwierzyli, tym ponad 300 osobom, które poręczyły za mnie, które wsparły ten komunikat o niewinności - powiedział dziennikarzom Witucki.

W komunikacie rzecznika prasowego Sądu Okręgowego we Wrocławiu dotyczącego odrzucenia wniosku prokuratury czytamy, że "brak jest ogólnej przesłanki do stosowania środków zapobiegawczych, tzn. materiał dowodowy nie wskazuje na duże prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanych zarzucanych im czynów".

Prokuratura złoży zażalenie

Jak przekazał w oświadczeniu rzecznik Prokuratury Regionalnej w Szczecinie Marcin Lorenc, prokuratura "niezwłocznie zaskarży błędne decyzje" o braku aresztów.

Decyzja sądu zaskakuje. Sąd podjął ją pomimo zgromadzenia przez prokuraturę obszernego materiału dowodowego, który z dużym prawdopodobieństwem wskazywał, że podejrzani popełnili zarzucane im przestępstwa - wskazał prok. Lorenc.

Jak dodał, materiał dowodowy stanowią obszerna dokumentacja z ZUS i PFRON, w tym decyzje administracyjne dotyczące wyłudzonych środków, dokumentacja ze spółek biorących udział w procederze wyłudzeń, dokumentacja bankowa, w tym historie rachunków potwierdzających przelewy wyłudzonych środków, zeznania kilkudziesięciu świadków, a także wyjaśnienia jednego ze współpodejrzanych, w których obszernie opisał funkcjonowanie grupy przestępczej.

Co istotne, w zakresie wyłudzonych dofinansowań prowadzone były postępowania administracyjne, w których zapadły decyzje administracyjne potwierdzające nienależne pobranie świadczeń - dodał prok. Lorenc.

Zaznaczył, że kierując wnioski o areszt prokurator uzasadnił je "przede wszystkim obawą matactwa procesowego i bezprawnego wpływu podejrzanych na bieg śledztwa, w tym na kolejne osoby współdziałające w przestępstwie, które usłyszą zarzuty w toku dalszych czynności śledczych w tej sprawie. Wskazał również na celowe działania podejrzanych, mające uniemożliwić ustalenie skali przestępczego procederu. Dodał, że w tym przypadku samodzielną przesłanką procesową do zastosowania izolacyjnego środka zapobiegawczego jest również grożąca podejrzanym surowa kara 10 lat pozbawienia wolności".

Brak decyzji sądu o tymczasowym aresztowaniu będzie miał negatywny wpływ na dalszy bieg sprawy - wskazał rzecznik szczecińskiej Prokuratury Regionalnej.

Zatrzymani przez CBA

W środę funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego i Centralnego Biura Śledczego Policji zatrzymali na polecenie Prokuratury Regionalnej w Szczecinie byłych członków spółek z branży outsourcingowej. Oprócz byłego senatora Tomasza Misiaka i prezydenta Konfederacji Lewiatan Macieja Wituckiego wśród zatrzymanych jest także wrocławski radny Tomasz H. i Iwona S.

Zatrzymań dokonano w związku ze śledztwem w sprawie wielomilionowych wyłudzeń z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych i Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w latach 2010-19.