​Nie kopci, nie hałasuje, a jazda nim kosztuje grosze. W Zakopanem testują nowy autobus elektryczny. Władze miasta chcą, by takie pojazdy obsługiwały w przyszłości trasę do Kuźnic. Pomysł ten popierają także dyrekcje Tatrzańskiego Parku Narodowego i Polskich Kolei Linowych. Kierowcy busów, którzy od lat obsługują tę linię twierdzą jednak, że takie elektryczne cudo nie sprawdzi się warunkach ciężkiej zakopiańskiej zimy.

Autobus zabiera na pokład ponad 50 osób i jedzie wręcz bezszelestnie. W poniedziałek wypróbowano go na trasie do Morskiego Oka, bo pojawiły się głosy, że elektryczny pojazd nie poradzi sobie na stromej i krętej trasie. Okazało się, że poradził sobie bez żadnych problemów. Co więcej, okazał się niezwykle oszczędny. Na trasie z Palenicy Białczańskiej nad Morskie Oko zużył zaledwie 9 kW energii, ale zjeżdżając w dół odzyskał aż 6 kW podczas hamowania. W drodze z Zakopanego nad Morskie Oko i z powrotem autobus zużył 27 kW energii, co oznacza, że koszt pokonania tej trasy wyniósł niespełna 15 złotych.

Nowy autobus bardzo podoba się dyrektorowi Tatrzańskiego Parku Narodowego Pawłowi Skawińskiemu, przede wszystkim dlatego, że jest bardzo cichy i nie emituje spalin. To na drodze do Kuźnic, które leżą już na terenie TPN, bardzo ważne. Kierowcy busów, którzy od lat jeżdżą do Kuźnic, uważają jednak, że elektryczne cudo nie sprawdzi się tam. Nie poradzi sobie w warunkach zimowych, kiedy na drodze leży czasami kilka albo kilkanaście centymetrów śniegu. Sądzą też, że może mieć poważne problemy z hamowaniem na stromej drodze.

Na razie autobus jest tylko testowany. Władze miasta chcą jednak, by jeździł na stałe po ulicach Zakopanego. Problemem jest natomiast jego cena - przeszło dwa razy wyższa niż zwykłego autobusu. Burmistrz Janusz Majcher mówi, że najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby taki pojazd kupił prywatny przewoźnik, a miasto pomogłoby w staraniach o dotację na taki zakup.

(MRod)