Od wczoraj formalnie, ale od dzisiaj w praktyce wchodzą w życie nowe przepisy dotyczące szkolenia i egzaminowania kierowców. W kilku miejscach są one dość nowatorskie - egzamin można zdawać w samochodzie, którego używało się na kursie.

Do tej pory podstawienie samochodu przez ośrodek szkolenia dotyczył wyłącznie egzaminu dla osoby niepełnosprawnej, bo każde auto musiało być dostosowane do konkretnej osoby. Teraz każdy może zdawać w podstawionym samochodzie, jeśli tylko chce.

Co zrobić?

Zdający musi przede wszystkim dogadać się ze swoim ośrodkiem szkolenia i taka usługę wykupić. To będzie opłata jak za dodatkowe godziny jazdy – mówi Maciej Kulka – właściciel jednego z lubelskich ośrodków. Należy z OSK pobrać zaświadczenia, że ten podstawi auto na egzamin i dopiero z tym dokumentem przyjść do WORD i zapisać się na egzamin.  

Samochód musi być podstawiony odpowiednio wcześniej - w Lublinie ustalono pół godziny przed egzaminem. Musi oczywiście spełniać wszystkie wymagania potwierdzone pieczątką diagnosty - mówi Ryszard Pasikowski – szef lubelskiego WORD. Do tego musi być wyposażony w monitoring - I tu są największe obawy techniczne dotyczące zgrywania, czy jakości - dodaje Pasikowski. We własnych samochodach mamy nad tym pełną kontrolę, tu mogą być problemy - przewiduje. 

Ważny jest stan techniczny pojazdu. Jeśli np. zepsuje się nasz samochód -  bierzemy drugi z placu, OSK też może podstawić pojazd, ale to potrwa. Pewne rzeczy wyjdą w praktyce - mówi Pasikowski. 

Ta zmiana opłaci się ośrodkom szkolenia - nie będą musiały tak często wymieniać floty. Do tej pory, gdy WORD wprowadzał nowe auta, wszyscy zmieniali pojazdy, żeby mieć identyczne i nie wypaść z rynku. Wszyscy szkolili na samochodach takich jak egzaminacyjne, żeby jak najłatwiej było potem zdać kursantowi egzamin- przyznaje Maciej Kulka. Napędzało to sprzedaż dealerom, którzy w przetargach ośrodkom egzaminowania sprzedawali, czy dzierżawili samochody dosłownie za grosze. Wiedzieli, że odbiją sobie potem na szkołach. Teraz nie będzie to miało żadnego znaczenia skoro można podstawić samochód z OSK. 

Testy ważne bezterminowo

Testy na prawo jazdy ważne bezterminowo - tak jest dla wszystkich tych, którzy od dzisiaj zdają egzamin. Do tej pory, jeśli ktoś nie zdał w ciągu pół roku od teorii egzaminu praktycznego, musiał jeszcze raz zdawać testy. 

Mieszane odczucia co do tych zmian ma m.in. Jakub Jankowski - instruktor doskonalenia techniki jazdy. Mniejszy stres dla zdającego tak, ale trzeba się zastanowić nad selekcją kandydatów na kierowców. Niestety u wielu osób już na kursie widać, że nie nadają się do tego. Jeśli ktoś nie mógł zdać w ciągu pół roku od teorii egzaminu praktycznego to należy zadać pytanie, czy w ogóle powinien być kierowcą?  - mówi w rozmowie z RMF FM.

Można było wydłużyć, ale wprowadzić ograniczenie czasowe np. na rok – uważa Ryszard Pasikowski, szef lubelskiego WORD-u. Byłoby to rozsądne zważywszy na to jak często w ostatnich latach zmieniają się przepisy. Teraz możemy mieć sytuację, że ktoś do praktycznego egzaminu podejdzie za 5, czy 10 lat. Ale cóż, my jesteśmy od stosowania przepisów. Na szczęście nie powinno to dotyczyć zbyt dużej liczby kursantów.  - dodaje Pasikowski. W lubelskim WORD w półrocznym terminie ważności testów nie mieściło się tylko 10 procent zdających egzamin praktyczny i musieli zdawać teorię jeszcze raz. 

To cieszy tych, którzy stracili prawo jazdy np. za punkty karne i muszą zdać egzamin sprawdzający. Wreszcie mogą  legalnie pojeździć pod okiem instruktora, żeby się do niego przygotować- o tym problemie mówiliśmy kilka miesięcy temu i wtedy ministerstwo obiecało zmianę- i zmiana jest.

Teoretycznie takich lekcji mogły udzielać ośrodki doskonalenia techniki jazdy… ale te w poszczególnych województwach można policzyć na palcach u jednej ręki, więc usługa była mało dostępna. Niektóre nie prowadziły takich szkoleń wcale. W województwie lubelskim np. są tylko dwa ODTJ, z czego tylko jeden szkolił. 

Szkołom nauki jazdy z kolei nie wolno było tego robić oficjalnie, bo mogły stracić licencję, a kierujący dostać nawet 500 zł mandatu za jazdę bez uprawnień. Wiele osób szło na egzamin bez przygotowania i go oblewało. Ponad 60 procent i to było więcej, niż tych, którzy nie zdawali bezpośrednio po skończeniu kursu, a przecież ci ludzie przecież mieli praktykę jako kierowcy – mówi Ryszard Pasikowski. Egzamin jest bardzo skrupulatny, jest wiele punktów, które trzeba zrealizować, a Ci ludzie nie mieli o tym pojęcia. Egzaminator jest bezwzględny, jest zakładnikiem rozporządzenia. Jeśli pojeżdżą pod okiem instruktora na pewno będzie im znacznie łatwiej – dodaje. Tak więc tzw. punktowcom będzie łatwiej się przygotować, a i szkoły nauki jazdy zyskają nowych klientów - oficjalnie.