NIK zbadał losy wychowanków domów dziecka i rodzin zastępczych - ujawnia "Rzeczpospolita". Z raportu wynika m.in., że dla pełnoletnich wychowanków brakuje mieszkań i pracy, a oni sami często korzystają z zasiłków z pomocy społecznej.

Co roku niemal 6 tys. z 70 tys. wychowanków placówek i rodzin zastępczych osiąga pełnoletność. Dla próbujących żyć na własny rachunek brak mieszkań i pracy. Państwo, które powinno im pomagać, słabo się z tego wywiązuje.

Z ponad tysiąca usamodzielniających się wychowanków (z lat 2010-2011), których losy prześledził NIK, niemal co czwarty brał zasiłki z pomocy społecznej. Z ponad 300 z 2012 r. co trzeci zarejestrował się w pośredniaku, a co szósty wrócił do patologicznego środowiska. Również co szósty w ogóle zrezygnował z samodzielnego życia, wracając do domu dziecka lub rodziny zastępczej.

Ustawa o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej z 2012 r. miała pomóc młodym na starcie. Ale według NIK w systemie zawodzi niemal wszystko.

Wychowanek, który chce iść na swoje, powinien wybrać opiekuna. Przepisy nie określają jednak jego kwalifikacji, więc zostają nim osoby przypadkowe, np. w Gdańsku opiekun trafił do aresztu.

Dobrym rozwiązaniem, z którego za rzadko się korzysta - twierdzi NIK - jest kierowanie młodych do tzw. mieszkań chronionych, zanim dostaną lokal z gminy.

(abs)