Nie usłyszałem od ministra żądania dymisji - oświadczył prezes PZPN Michał Listkiewicz, wychodząc z gabinetu szefa resortu sportu Tomasza Lipca. Minister wcześniej domagał się dymisji zarządu PZPN, po zatrzymaniu przez policję Wita Ż.

Zobacz również:

Listkiewicz przerzucił odpowiedzialność na cały zarząd, który zbiera się w piątek. Powiedział też, że podczas spotkania minister nie był tak ostry, jak na wcześniejszej konferencji, kiedy żądał jego dymisji. Minister przekazał pewne sugestie z prośbą, abym zapoznał z nimi zarząd. Umówiłem się z ministrem, że nie będę zdradzał szczegółów rozmowy i zamierzam dotrzymać słowa - dodaje Listkiewicz.

Przez cały dzień w siedzibie PZPN było bardzo nerwowo – zatrzymany Wit Ż. to nie tylko członek zarządu, ale także była sędziowska gwiazda, dlatego PZPN wszczął wobec niego postępowanie. Wit Ż. jest podejrzany o ustawianie wyników meczów. Jeśli sąd aresztuje zatrzymanego, wprowadzenie kuratora będzie tylko kwestią czasu i PZPN nie będzie miał nic do powiedzenia.

W ramach trwającego od ponad roku śledztwa dotyczącego korupcji w polskiej piłce zatrzymano już ponad 60 osób, m.in. sędziów, piłkarzy i prezesów klubów. Najpoważniejsze zarzuty postawiono działaczowi sportowemu Ryszardowi F., pseudonim "Fryzjer".