George W. Bush został zaprzysiężony na Kapitolu na prezydenta USA. Tym samym rozpoczął drugą kadencję na tym stanowisku. W swoim przemówieniu zapowiedział walkę z przejawami tyranii.

Prezydent podkreślił przede wszystkim, że bezpieczeństwo i wolność Ameryki jest ściśle związana z wolnością krajów całego świata. Zapowiedział walkę z przejawami tyranii, równocześnie szacunek dla wolnych wyborów poszczególnych narodów.

Ameryka nie zamierza narzucać swego stylu rządzenia tym, którym on nie odpowiada. Nasz cel to pomoc innym w odzyskaniu własnego głosu, zdobyciu własnej wolności i znalezieniu własnej drogi. Usunięcie tyranii na świecie to zadanie na miarę pokoleń, ale fakt że to zadanie trudne nie usprawiedliwia jego zaniechania - mówił prezydent.

Bush nie odniósł się bezpośrednio do wojny w Iraku; stwierdził jednak, że zdecydowanie działania Ameryki pozwoliły milionom odzyskać wolność.

To najdroższa inauguracja w historii USA. Nie dziwi więc, że stało się to powodem wielu krytyk. Niektórzy komentatorzy wypominają prezydentowi, że przynajmniej z części balów, parad, koncertów i pokazów sztucznych ogni można było zrezygnować w czasie, kiedy w Iraku giną amerykańscy żołnierze, a z Azji Południowo-Wschodniej nadchodzą wiadomości o kolejnych ofiarach trzęsienia ziemi i tsunami.

Zaprzysiężenie George’a W. Busha odbyło się w południe na zachodnich schodach Kapitolu. Bush przysięgał na rodzinną Biblię (tę samą, która była wykorzystana podczas pierwszej inauguracji przed czterema laty). Prezydent wygłosił także przemówienie poświęcone roli USA w obronie wolności na świecie.

Po lunchu z przywódcami Kongresu, Bush uroczyście przejedzie najnowszym modelem Cadillaca do Białego Domu. Chwilę później trasą tą przejdzie parada. Tegoroczna, z udziałem 11 tys. uczestników, ma być hołdem dla amerykańskiej armii; potrwa dwie godziny.

Do uroczystości zaprzysiężenia przygotowują się także przeciwnicy Busha – zapowiedziano już klika demonstracji.