Kolejna, druga już dziś bomba we Włoszech. Ładunek wybuchowy znaleziono w Turynie, przed budynkiem, w którym znajdują się biura Fiata. Saperom udało się rozbroić bombę. Pierwsza bomba wybuchła przed piątą rano w centrum Rzymu. Nikomu nic się nie stało i nikt nie przyznał się do zamachu.

Zdaniem policji tych dwóch wydarzeń nie należy ze sobą łączyć. Bomba, która wybuchła o świcie przed budynkiem Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Stowarzyszenia Włosko-Amerykańskiego była zrobiona przez specjalistów. Bombę wykonano z 4 kilogramów trotylu. Na szczęście nikogo nie było w pobliżu. Bomba zniszczyła więc tylko drzwi i dziedziniec zabytkowej kamienicy. Tymczasem konstrukcja bomby znalezionej w Turynie była dużo prostsza. To płyn samozapalający i dwie puszki gazu. W sprawie rzymskiej policja skłania się do wersji, że to sprawa skrajnej lewicy lub przeciwników globalizacji. Jednak nikt nie przyznał się ani do jednego ani do drugiego zamachu.

Tymczasem jak uważa zastępca dyrektora Instytutu Stosunków Międzynarodowych Stefana Silvestri - wtorkowy zamach bombowy na siedzibę Instytutu był najprawdopodobniej wymierzony przeciwko Stanom Zjednoczonym. Obie instytucje mają charakter prywatny. Włoskie media sugerują, że podłożenie bomby mogło mieć związek albo z kryzysem amerykańsko-chińskim, albo z aresztowaniem w ostatnim czasie kilku terrorystów z włoskiej organizacji współpracującej z najsłynniejszym światowym terrorystą, Osamą bin Ladenem.

foto EPA

12:50