Na dożywocie skazał warszawski sąd okręgowy Jonasza S. za brutalne zamordowanie blisko trzy lata temu 41-letniej prostytutki. Był to już drugi proces w tej sprawie. Poprzedni wyrok 15 lat więzienia uchylił sąd w drugiej instancji.

Dzisiejszy wyrok był zgodny z wnioskiem prokuratury i bliskich ofiary. Obrona zapowiedziała złożenie apelacji. Jeśli wyrok zostałby utrzymany w sądzie apelacyjnym, Jonasz S. mógłby ubiegać się o przedterminowe zwolnienie po 25 latach za kratami.

Do zabójstwa doszło 15 lutego 2009 r. w mieszkaniu wynajmowanym przez Jonasza S. w centrum Warszawy. Taksówkarz, który przywiózł tam prostytutkę, zawiadomił policję, ponieważ kobieta przez dłuższy czas nie wychodziła i nie odbierała telefonu.

Policjanci próbowali wejść do mieszkania na pierwszym piętrze. Wynajmował je od dwóch tygodni niedoszły student pochodzący z Wyszkowa.

Funkcjonariuszom nikt nie otwierał, słychać było jednak, że ktoś jest wewnątrz. Na miejsce wezwano straż pożarną. Gdy policjanci i strażacy po drabinie weszli do lokalu, Jonasz S. próbował uciec. Został zatrzymany przez funkcjonariuszy czekających na zewnątrz mieszkania. W łazience policjanci odkryli poćwiartowane zwłoki kobiety. Jak ustalono, ofiara została najpierw uduszona metalowym łańcuchem.

Pierwszy proces w tej sprawie toczył się przed Sądem Okręgowym w Warszawie od marca do maja zeszłego roku. Sąd uznał wtedy Jonasza S. za winnego nieudzielenia kobiecie pomocy po utracie przez nią przytomności, a następnie dokonania zabójstwa poprzez uduszenie. Jonaszowi S. wymierzono wtedy wyrok 15 lat więzienia z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po 10 latach.

Od wyroku odwołali się oskarżyciele. Warszawski sąd apelacyjny w listopadzie 2010 r. uchylił wyrok i skierował sprawę do ponownego rozpoznania. Powodem uchylenia były "błędy w ustaleniach faktycznych" i wady w uzasadnieniu pierwszego wyroku. Ponowny proces ruszył w połowie kwietnia.

Ze względu na drastyczne szczegóły oba procesy toczyły się za zamkniętymi drzwiami.