Poseł Prawa i Sprawiedliwości Krzysztof Szczerski z sejmowej komisji spraw zagranicznych jest zdania, że pierwszy szczyt Rady Europejskiej pod przewodnictwem b. premiera Donalda Tuska to "falstart". „Tusk zmarnował szansę na to, by pomóc Polsce i by pokazać polską politykę, jako ważną politykę europejską. Nie było lepszego momentu, by pokazać Polskę jako istotne państwa UE niż, ten by bezpośrednio po ważnej politycznie wizycie prezydenta Ukrainy w Warszawie, następnego dnia zaprosić go do Brukseli" – tłumaczył polityk opozycji. "To byłoby coś, co pokazywałoby, że jako Polska możemy liczyć na Donalda Tuska. Pokazałby, że Polska jest miejscem, gdzie toczy się ważna polityka europejska" – dodał.

W Brukseli rozpoczął się dziś szczyt UE poświęcony sytuacji na Ukrainie oraz planowi inwestycyjnemu szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera. To pierwsze spotkanie szefów państw i rządów Unii pod przewodnictwem nowego szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska, który sprawuje tę funkcję od 1 grudnia.

Gdyby prezydent Poroszenko był dzisiaj w Brukseli na zaproszenie Donalda Tuska, mógłby powiedzieć, że był w Warszawie i wygłosił ważne wystąpienie, mówiące o nadziejach Polski na członkostwo w UE - stwierdził Szczerski. Prezydent Ukrainy przebywał w środę i w czwartek z dwudniową wizytą w Polsce, gdzie wygłosił przemówienie podczas specjalnego zgromadzenia posłów i senatorów.  

Odnosząc się do krytyki pod adresem Tuska, że nie zaprosił ukraińskiego prezydenta, premier Ewa Kopacz zaznaczyła, że Rada Europejska to debata wszystkich szefów państw i rządów krajów UE. Sytuacja, w której będziemy mówić o kraju, który reprezentuje prezydent Poroszenko, czyli o Ukrainie, pewnie się odbędzie, a ambasadorów będzie dużo - powiedziała szefowa rządu.  Podkreśliła, że ona sama z prezydentem Poroszenko rozmawiała w środę podczas jego wizyty w Warszawie. Powiedziałam: pan może być pewien, że sprawy Ukrainy mają swoich mocnych ambasadorów w Radzie Europejskiej - zaznaczyła Kopacz.