O tysiąc łóżek mniej i prawie 2 tys. osób do zwolnienia - tak w skrócie wygląda plan uzdrowienia dolnośląskiej służby zdrowia. Szpitale w tym regionie są już zadłużone na ponad miliard złotych. Plan nie zakłada jednak likwidacji placówek medycznych, a ich łączenie.

Twórcy programu uzdrowienia dolnośląskich szpitali nie chcą wyjaśniać, jak połączenie szpitali, a tym samych ich długów możne poprawić sytuację placówek. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że szpitale rozpoczną swoją działalność od nowa bez długów.

Program reformy to - jak tłumaczy pełnomocnik ds. służby zdrowia w urzędzie marszałkowskim - program społeczny, a to oznacza, że w tym pierwszym procesie konsolidacyjnym możemy wygasić gdzieś około tysiąca łóżek na całym Dolnym Śląsku. Pracę - w dłuższym okresie czasu, bo tego nie da się zrobić szybko - może stracić pracę lub przebranżowić się około 1,8 tys. osób.

Dolnośląskie szpitale liczą także na ministerialne pieniądze około 20 mln złotych. Fundusze mają zostać przeznaczone m.in. na odprawy dla zwalnianych pracowników. Dostaną je jednak tylko wtedy, gdy plan naprawczy trafi do Ministerstwa Zdrowia do końca miesiąca

To wydaje się jednak niemożliwe, bo środowiska medyczne zapowiadają poprawki tego projektu. Poza tym w sejmiku wojewódzkim rządzi mniejszościowy klub SLD i trudno spodziewać się, że pozostałe kluby poprą tak niepopularną decyzję, jaką jest decyzja o zwolnieniu.

Foto: Archiwum RMF

10:40