Paryż przestaje być twierdzą francuskiej prawicy. We wczorajszej drugiej turze wyborów municypalnych mieszkańcy stolicy Francji niewielką różnicą głosów przesądzili o zwycięstwie socjalistów.

Wstępne wyniki w stolicy Francji wskazują na zwycięstwo socjalistów kierowanych przez Bertranda Delanoe. Zdobyli oni co najmniej 92 miejsca w 163-osobowej radzie miejskiej Paryża. Jest to wynik uprawniający do obsadzenia urzędu mera. Oprócz zwycięstw w największych miastach lewica poniosła na prowincji kilka porażek w swoich tradycyjnych "bastionach". Do lokalnych rad nie weszło kilku ministrów z rządu Jospina. Wynik głosowania uznawany jest przez komentatorów za historyczny, ponieważ oznacza kres rządów prawicy trwających w stolicy Francji od ćwierćwiecza. Tymczasem wielki przegrany w bitwie o paryski Ratusz - lider prawicy Philippe Seguin uważa, że jego porażka jest skutkiem niesprawiedliwego systemu wyborczego. Kandydat prawicy ocenia, że we wczorajszych wyborach uzyskał poparcie 50,3 procent głosujących i gdyby nie krzywdzący system to on objąłby najważniejszą funkcję w stolicy. Wynik wyborów municypalnych oznacza, że w przyszłorocznych wyborach prezydenckich poważnym rywalem obecnego prezydenta Francji, Jacquesa Chiraca może być Lionel Jospin - urzędujący premier z Partii Socjalistycznej. "To poważne ostrzeżenie dla rządu" - tak rezultat wyborów skomentował komunistyczny dziennik "L'Humanite".

Socjalistyczny senator Bertrand Delanoe zdobył w pierwszej turze najwięcej - 31,31 proc. głosów. Ten 50-latek nigdy nie był zamieszany w skandale finansowe, czego nie można powiedzieć o dotychczasowym merze Paryża Jeanie Tiberi. W przeciwieństwie do niektórych polityków Delanoe nie chciał również ukrywać swego homoseksualizmu, żeby „nie oszukiwać wyborców”. Aby zagwarantować sobie zwycięstwo, socjaliści zawarli porozumienie o połączeniu w drugiej turze list wyborczych z Partią Zielonych. Posłuchaj relacji korespondenta radia RMF FM Marka Gładysza:

Wybory te ukazują rozkład sił na rok przed wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi. II tura odbyła się tam, gdzie w pierwszej turze żaden z kandydatów nie uzyskał 50 procent głosów, czyli w 143 (na 232) miastach, liczących powyżej 30 tysięcy mieszkańców, a także w 479 miastach (na 978) o liczbie mieszkańców 9-30 tysięcy. Po pierwszej turze, która odbyła się w ubiegłą niedzielę, nie wskazano ani prawdziwego zwycięzcy, ani prawdziwego przegranego. Na lewicy dominowała powściągliwość, a na prawicy - ulga.

foto EPA

07:50