Wciąż niespokojnie w Nadżafie; od kilku dni wokół miasta gromadzą się coraz liczniejsze siły USA. Amerykanie mają nadzieję, że radykalny szyicki duchowny Muktada al-Sadr w końcu wpadnie im w ręce, ale po cichu liczą, że spór uda się załatwić polubownie.

Nawet szyici nieprzychylni al-Sadrowi ostrzegają, że wkroczenie do Nadżafu będzie iskrą, która spowoduje kolejny wybuch. Dlatego też wzywają do rozmów, bo problemy należy rozwiązywać zgodnie z nauką ajatollaha al- Sistaniego, czyli pokojowo, a nie a nie automatem jak al-Sadr – mówi jeden z wykładowców Islamskiego Uniwersytetu w al-Hilla. Te słowa dotyczą także wojsk koalicji.

Podczas nieoficjalnych negocjacji toczonych między al-Sadrem Iracką Radą Zarządzającą a Amerykanami Irakijczycy chcą, by sprawą al-Sadra zajęli się duchowni. Wówczas oskarżenia wobec al-Sadra można wycofać a w ten sposób uratowano, by spokój wśród szyickiej większości w Iraku.

Dodajmy, że dziś szef MON-u zapewnił, że jeśli wojska koalicji zdecydują się na szturm w Nadżafie, to w akcji nie będą brać udziału polskie wojska.