Odrębny status Obwodu Kaliningradzkiego przewidywałby nie tylko szeroką autonomię, ale także przystosowanie ustawodawstwa do unijnych standardów, a nawet wejście do strefy euro.

Jest to jednak mało realne, bo tak naprawdę nikt nie ma ochoty zmieniać istniejącego stanu rzeczy - ani Moskwa, ani Unia Europejska. Sam Kaliningrad też nie jest zainteresowany: Nie chcemy być jakąkolwiek autonomią i oddalać się od Rosji. Zarabiamy ogromne pieniądze na bezcłowym wwozie zagranicznych towarów na terytorium Rosji - twierdzi publicysta Dimitri Babicz.

Dyskusja o autonomii dla Kaliningradu trwa od dawna, ale niewiele z niej wynika. Za to sami mieszkańcy obwodu, zewsząd otaczani przez państwa należące do Unii, aktywnie integrują się z Europą. Nic dziwnego – do Berlina mają bliżej niż do Moskwy. Za kilka lat może to być dla Kremla poważnym problemem.