Po długiej dyskusji podjęliśmy dzisiaj decyzję o odpowiedzeniu na apel premierów i przystąpieniu do Koalicji Europejskiej - oświadczył po konwencji SLD lider partii - Włodzimierz Czarzasty.

Od dziś podejmujemy bardzo konkretne rozmowy z innymi partiami, które mają podobną wizję UE, dla których kwestia demokracji i kwestia siły rozsądku w Polsce jest najważniejsza; myślimy o takich partiach, jak PSL, jak PO, jak Nowoczesna, jak Partia Zieloni, bo te rozmowy potencjalne koalicyjne są najdalej idące, ale chcielibyśmy, reprezentując i współpracując z innymi strukturami lewicowymi, aby równolegle do tej koalicji weszły wszystkie partie i struktury lewicowe, które uznają nasz sposób myślenia - informuje polityk.

Jak zaznaczył, negocjacje koalicyjne powinny zakończyć się "do końca lutego", a SLD jest pierwszą partią, która podjęła decyzję o wejściu do porozumienia.

Czarzasty poinformował jednocześnie, że w toku negocjacji SLD zaproponuje, by na listach wyborczych Koalicji znaleźli się trzej byli premierzy z ramienia tego ugrupowania: Włodzimierz Cimoszewicz, Leszek Miller i Marek Belka, a także m.in. wiceprzewodniczący PE Bogusław Liberadzki, wieloletni eurodeputowany SLD Janusz Zemke oraz wiceszef Sojuszu - Marek Balt. 


Przewodniczący SLD poinformował ponadto, że konwencja przyjęła minimum programowe programu partii do europarlamentu. Znalazły się w nim m.in. minimalna płaca europejska, wprowadzenie euro "pod warunkiem, że efektem będzie wzrost płac i warunków życia Polek i Polaków", przystąpienie do unii bankowej oraz "dalsza integracja UE, łącznie z docelowym powołaniem wspólnej armii". 

Zadowolenie z decyzji podjętej przez Sojusz wyraził na konferencji prasowej były premier i wieloletni lider Sojuszu Leszek Miller. Bardzo dziękuję przewodniczącemu Włodzimierzowi Czarzastemu, że z takim naciskiem tę propozycję poparł; ona będzie miała bardzo pozytywne skutki, będzie też być może przykładem dla innych, którzy się jeszcze wahają - mówił.


Koalicja przeciwko populizmowi


Zdaniem szefa SLD wspólnym mianownikiem Koalicji Europejskiej jest też przeciwstawienie się populizmowi. Bez względu na to, czy jest to populizm prawicowy, czy rodzący się populizm progresywny, to generalnie rzecz biorąc jest to ten sam populizm - obiecywanie ludziom wszystkiego w zamian za możliwość mandatu, bez względu na to, czy się policzy dobrze pieniądze, czy się ich nie policzy, czy one są, czy ich nie ma - dodał.

Na początku lutego grupa byłych premierów i szefów MSZ wystosowała apel, w którym wezwała "odpowiedzialne siły i środowiska polityczne, samorządowe i obywatelskie" do wspólnego startu - pod szyldem Koalicji Europejskiej - w wyborach do PE. Wśród sygnatariuszy apelu znaleźli się m.in. Cimoszewicz, Miller i Belka.

Wspólna lista środowisk lewicowych

W związku z decyzją konwencji Sojuszu list do "ludzi lewicy, związanych dotąd ze środowiskiem Sojuszu" wystosował jeden z liderów Razem Adrian Zandberg.

Wyciągamy rękę do współpracy, do wszystkich ludzi lewicy. Możemy różnie myśleć o przeszłości - ale dziś stawką jest to, czy w Polsce będzie lewica. Pójście pod but Schetyny czy rozpłynięcie się wśród liberałów to nie jest żadne rozwiązanie. To kapitulacja - napisał członek zarządu Partii Razem.

Jako alternatywę Zandberg proponuje "budowę wspólnej listy środowisk lewicowych". Partia Razem rozmawia o wspólnym bloku wyborczym z organizacjami lewicowymi i związkowcami. Są wśród nich m.in. dotychczasowi koalicjanci SLD (w tym Unia Pracy czy Polska Partia Socjalistyczna), a także Ruch Sprawiedliwości Społecznej Piotra Ikonowicza.

Zdaniem Zandberga tylko lewica może zawalczyć o wartości takie jak wyższe płace i bezpieczny dach nad głową dla wszystkich. W swoim liście - przytoczonym w komunikacie Partii Razem - wylicza: Lewica to praca na uczciwych umowach, bez śmieciówek, bez wyzysku. Lewica to Polska, w której zbudujemy tanie mieszkania dla młodych ludzi. Lewica to sprawiedliwe rozłożenie ciężarów. Nie może być tak, że sprzątaczka płaci wyższe podatki niż miliarder! Lewica to Polska, w której ksiądz nie zagląda ludziom pod kołdrę. To państwo, w którym historią zajmują się historycy, a nie prawicowi funkcjonariusze zakłamujący przeszłość. Takiej Polski, przekonuje Zandberg, "nie zbuduje ani prawica Schetyny, ani progresywni liberałowie".