Platforma i PiS mają nieczyste sumienie ws. walki z bandytyzmem na stadionach - przekonuje na łamach "Rzeczpospolitej" senator Włodzimierz Cimoszewicz. W gruncie rzeczy nie mają pomysłu, co z tym zrobić - podkreśla.

Cimoszewicz przekonuje, że teatralne gesty ministrów na konferencjach prasowych są dowodem bezradności rządzących w walce z kibolami. To, że mamy do czynienia z bandytami było oczywiste od dawna. Także wtedy, gdy Donald Tusk chciał ich "socjalizować" mizdrząc się do nich i wtedy, gdy PiS łączył się z tymi "patriotami" na ulicznych manifestacjach - mówi. Zamiast twardo egzekwować prawo, bawiono się w PR i niby-politykę - ocenia jednoznacznie.

Częścią odpowiedzialności za sytuację na stadionach były premier obarcza przedstawicieli służb mundurowych. Według niego, dominuje tam "amatorszczyzna i tumiwisizm". Nie można wykluczyć, że istnieją jakieś personalne związki miedzy częścią policji i stadionowymi bandziorami - sugeruje.

Cimoszewicz bardzo ostro komentuje wypowiedzi Bartłomieja Sienkiewicza z ostatnich dni. Szef MSW wspominał wtedy o "socjalizowaniu siłą" i państwie, które ma monopol na przemoc. Minister o "socjalizowaniu silą", to po prostu tak sobie gada. Znając go od wielu lat myślałem, że jest twardszym i bardziej konsekwentnym człowiekiem. Teraz mam wrażenie, że ma jakieś ambicje polityczne i nadymanie się przed kamera zaspokaja jego potrzeby - podsumowuje.

Rzeczpospolita