Środowy "Dziennik Polski" pisze atakach z maczetami, do których doszło w okolicach Krakowa. "Policja bagatelizuje te wydarzenia, tłumacząc, że to po prostu bezmyślne chuligańskie wybryki. Kryminolog ostrzega, że krwawe ataki maczetami biorą się z bezsilności służb dbających o bezpieczeństwo" - podkreśla gazeta.

Jak przypomina "DP", do ataków z użyciem maczet doszło w ostatnich dniach w Skawinie i Wieliczce. W obu przypadkach poważnie ranni zostali nastoletni mężczyźni - jeden z nich stracił dłoń.

Tak brutalne ataki zawsze są sygnałem, który oznacza brak strachu przed policją. Krakowianie są wyczuleni na maczety. Jeżeli ktoś ponownie odcina komuś rękę, to oznacza, że policja dalej nie budzi należytego respektu - komentuje w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" Paweł Moczydłowski, kryminolog i były szef polskiego więziennictwa. Informacje o chuliganach z maczetami publikowane są w mediach w całym kraju. Czytamy o przygotowaniach do chrześcijańskiego spotkania młodzieży, a chwilę później o młodych chłopakach, którzy odcinają sobie dłonie na ulicach. Dla krakowskiej policji sprawa maczet powinna być priorytetowa - dodaje ekspert.

W środowym wydaniu "Dziennika Polskiego" także:

-Wakacyjne zajęcia w szkołach będą w tym roku znacznie skrócone

-Więzień Auschwitz chce ukarać fałszerzy historii

(mn)