Celnicy protestują przeciwko rządowym planom powołania Krajowej Administracji Skarbowej. Dziś będą dokładniej niż zwykle prowadzić kontrole na granicach - powiedział nam Sławomir Siwy ze Związku Zawodowego Celników. Do pracy nie przyszła też ponad połowa celników zatrudniona w oddziałach wewnętrznych tj. Izbie Celnej i Oddziale Celnym w Olsztynie.

Celnicy protestują przeciwko rządowym planom powołania Krajowej Administracji Skarbowej. Dziś będą dokładniej niż zwykle prowadzić kontrole na granicach - powiedział nam Sławomir Siwy ze Związku Zawodowego Celników. Do pracy nie przyszła też ponad połowa celników zatrudniona w oddziałach wewnętrznych tj. Izbie Celnej i Oddziale Celnym w Olsztynie.
Zdj. ilustracyjne / Marcin Bielecki /PAP

W środę minister finansów Paweł Szałamacha po spotkaniu w Izbie Celnej w Gdyni poinformował, że od 1 stycznia 2017 roku polska skarbówka miałaby zacząć działać w skonsolidowanej instytucji pod nazwą Krajowa Administracja Skarbowa, która miałby tworzyć połączone służby celne, izby skarbowe i urzędy kontroli skarbowej.

Szef resortu zapowiedział podwyżki wynagrodzeń w skarbówce. Nie wykluczył zwolnienia 3-4 proc. pracowników. Celnicy protestują przeciwko tym pomysłom, w ich ocenie oznaczają one likwidację ich służby. Służba celna zatrudniająca w całym kraju ok. 14,5 tys. pracowników rocznie wypracowuje dla budżetu państwa ok. 100 mld zł - to jedna trzecia budżetu państwa.

Celnicy podkreślają, że teraz jest wyjątkowo zły czas na snucie planów powołania Krajowej Administracji Skarbowej. Wprowadzanie takiego zamętu, niepokoju, de facto demontażu służby mundurowej w przeddzień Światowych Dni Młodzieży w tak trudnej sytuacji geopolitycznej w Europie jest nieodpowiedzialne - powiedział reporterowi RMF FM Pawłowi Balinowskiemu Sławomir Siwy. Ostrzegał też, że jeśli minister się nie ugnie - może dojść do zaostrzenia protestu i paraliżu na granicach i lotniskach.

To nie jest strajk. Owszem protestujemy przeciwko pomysłom na reformę naszej służby ale to, co się dziś dzieje to nie jest strajk, a wypełnianie poleceń przełożonych - poinformował w piątek rano PAP szef warmińsko-mazurskiego związku zawodowego Celnicy PL Rafał Markiewicz.

Są to oddolne działania - mówi z kolei Siwy. Jak podkreśla, protest tak naprawdę trwa już od kilku dni i to nie tylko na granicach, ale również wewnątrz kraju.

Praca "o 20 proc. wydajna"

Od północy na polsko-rosyjskiej granicy celnicy pracują, jak sami podają, "o 20 proc. wydajniej niż dotąd". Izba Celna w Olsztynie podaje, że w związku z tym pojawiły się kolejki na granicy. Czas oczekiwania na odprawę w Bezledach wynosi w piątek rano ok. 3 godzin. Kolejki zaczynają się pojawiać także na pozostałych przejściach granicznych.

W piątek do pracy nie przyszła też znaczna część celników pracujących w Izbie Celnej i Oddziale Celnym w Olsztynie. Zapytany o poziom absencji tych celników rzecznik prasowy Izby Celniej w Olsztynie Ryszard Chudy podał PAP, że w Izbie Celnej pracuje w piątek 39. proc. zatrudnionych, a w Oddziale Celnym - 25 proc. zatrudnionych. Pozostałe osoby wzięły urlopy na żądanie lub też przebywają na zwolnieniach lekarskich - poinformował PAP Chudy.

Kolejki na granicach nie są efektem strajku

Jak powiedział Ryszard Chudy wzrost kolejek na granicy i wzmożone kontrole nie są efektem strajku, a wydanego przed dwoma dniami polecenia wiceministra finansów Mariana Banasia dotyczącym wzmocnienia kontroli na granicach w związku ze szczytem NATO i Światowymi Dniami Młodzieży. Takie polecenie otrzymaliśmy i pracujący na granicy celnicy je wypełniają - zapewnił Chudy.

Markowicz potwierdził jego słowa. Jesteśmy dla państwa dostarczycielem środków finansowych, ani służba więzienna, ani strażacy, ani nawet policja nie dostarczają państwu tylu wpływów, co celnicy. Polecono nam skrupulatniejsze kontrole, to je wykonujemy - powiedział Markowicz, który nocą pracował na przejściu w Bezledach. 

Przyznał, że podróżni, którzy znają sytuację służby celnej są wyrozumiali. Nikt nie robił nam awantury, nikt nie skarżył się na czas oczekiwania na granicy - zapewnił i dodał, że celnicy zamierzają prowadzić drobiazgowe kontrole podróżnych "długofalowo".

O proteście celników informujecie nas na Gorącą Linię RMF FM. Jest tu około 300 aut po stronie rosyjskiej - mówi nam słuchacz Wojtek, który stoi na polsko-rosyjskim przejściu granicznym Bezledy-Bagrationowsk. Ludzie stoją po kilka godzin. Kompletnie nie ma ruchu - dodaje słuchacz Adrian, który stoi już 20 godzin.

Ministerstwo finansów, któremu podlega służba celna poinformowało we czwartek o możliwości wydłużenia czasu odpraw na granicy. "W szczególnym okresie zwiększonego ruchu granicznego, związanego z planowanym szczytem NATO i Światowymi Dniami Młodzieży, najważniejszym zadaniem polskiej Służby Celnej jest zapewnienie bezpieczeństwa zarówno osób przekraczających granicę, jak i obrotu towarowego z zagranicą, a co za tym idzie podjęcie wzmożonych działań kontrolnych na wszystkich przejściach granicznych w ruchu lądowym, lotniczym, kolejowym i morskim" - czytamy w czwartkowym komunikacie MF.

Według resortu "taki zwiększony ruch graniczny i możliwość wykorzystania tego przez organizatorów przemytu towarów niebezpiecznych (np. broni), nielegalnej migracji, przemytu towarów bez uiszczenia należności, wymusza potrzebę wzmożonych kontroli".

Granica z Rosją jest granicą zewnętrzną UE, stąd nasza praca musi być szczególnie skrupulatna - podał PAP Markiewicz.

A to, że protestujemy przeciwko pomysłom władzy na reformę służby celnej, to zupełnie inna sprawa. W związku z tymi pomysłami mamy oflagowane nasze budynki, nagłaśniamy ten protest na swoich stronach internetowych, bo pomysły de facto likwidacji służby celnej uważamy za złe, szkodliwe - podkreślił szef warmińsko-mazurskich celników.

Gorąca Linia RMF FM jest do Waszej dyspozycji! Przez całą dobę czekamy na informacje od Was, zdjęcia i filmy.

Możecie dzwonić, wysyłać SMS-y lub MMS-y na numer 600 700 800, pisać na adres mailowy fakty@rmf.fm albo skorzystać z formularza WWW.

(az)