Profesor Marcin Pałys nie zostawia suchej nitki na flagowym pomyśle ministra Przemysława Czarnka. "Nie wygląda na to, że chodzi o wolność akademicką i swobodę w wyrażaniu poglądów naukowych. (...) Jest tam cel inny niż deklarowany" - mówi RMF24.pl były rektor Uniwersytetu Warszawskiego i członek Rady European University Association, stowarzyszenia reprezentującego ponad 800 uczelni i konferencji rektorów z 48 krajów europejskich.

Były rektor Uniwersytetu Warszawskiego prof. Marcin Pałys w projekcie zmiany ustawy o szkolnictwie wyższym, zwanym "Pakietem Wolności Akademickiej", dostrzega dwa podstawowe problemy, godzące w podstawy polskiego ustroju naukowego. Pierwszy z nich to wprowadzenie pod płaszczykiem ochrony "wolności głoszenia własnych przekonań" przewagi przekonań nad ugruntowaną wiedzą akademicką. Drugi to zamach na dotychczasowe instytucje dbające o przestrzeganie norm etycznych w środowisku akademickim, czyli komisje dyscyplinarne działające na uczelniach.

Profesor Pałys alarmuje, że projekt ministra Czarnka zastępuje sprawdzoną, cieszącą się międzynarodowym uznaniem metodę pomnażania wiedzy swobodą wyrażania i przekazywania studentom przekonań, które mogą mieć niewiele wspólnego z wiedzą naukową. "Nauka to jest system, który ma swoją metodologię, sposób wnioskowania i nie można tego zastępować własnymi poglądami. Nauka to nie jest pogląd" - tłumaczy naukowiec i dodaje, że Pakiet otwiera furtkę do kierowania się w działalności naukowej chociażby przekonaniami religijnymi. "Słynnym od wielu lat przykładem jest teoria ewolucji. Nie widzę, żeby tutaj można było zastąpić wiedzę biologiczną przekonaniami i pseudonauką, np. taką jak teoria inteligentnego projektu" - ocenia naukowiec.

Bardzo niepokojące, zdaniem byłego rektora Uniwersytetu Warszawskiego, są zapisy wprowadzające prymat komisji dyscyplinarnej przy Ministrze Edukacji i Nauki nad komisjami uczelnianymi. Zgodnie z projektem, uczelniany rzecznik dyscyplinarny musi powiadomić naukowca o rozpoczęciu postępowania przygotowawczego, a ten, jeżeli uważa, że sprawa dotyczy kwestii światopoglądowych, czy religijnych może zwrócić się do ministerialnej komisji, która poleca zamknąć postępowanie lub może się zgodzić na jego kontynuację. W dodatku, na czas postępowania nie będzie można zawiesić osoby, której dotyczy dochodzenie.

Były rektor uważa, że będzie to uderzenie w środowisko naukowe. "Przestanie funkcjonować system odpowiedzialności, który od lat funkcjonował, tak jak we wszystkich zawodach, gdzie niezbędne jest zaufanie społeczne. Takie systemy działają u prawników, lekarzy, czy sędziów (...). Tam wszędzie istnieją środowiskowe komisje, które reagują, kiedy działalność danej osoby narusza wymogi etyczne, a przez to zaufanie, które jest wymagane do wykonywania zawodu" - tłumaczy profesor.

Komisje dyscyplinarne na uczelni mogą obecnie zastosować samodzielnie tylko trzy z ośmiu kar - dodaje były rektor UW. Chodzi o naganę, naganę z czasowym obniżeniem wynagrodzenia i najniższą karę, która może zastosować sam rektor, czyli upomnienie. "Nie wiadomo, dlaczego nawet w takich najprostszych karach komisja przy ministrze miałaby być bardziej kompetentna" - ocenia Marcin Pałys i dodaje, że nie ma żadnych danych dotyczących konieczności wprowadzenia specjalnego nadzoru nad uczelnianymi postępowaniami dyscyplinarnymi. "Na spotkaniu wiceministra Bernackiego z KRASP-em (Konferencją Rektorów Akademickich Szkół Polskich - red.), padło pytanie, czy zdarza się że ktoś ponosi karę dyscyplinarną za poglądy. Nie otrzymaliśmy żadnej konkretnej informacji, z czego wynika, że brak jest danych, które mówią, że to jest rzeczywisty problem" - ostrzega były rektor.

Profesor Pałys dodaje, że niepokoi go także pomysł całkowitego wykreślenia z ustawy o szkolnictwie wyższym możliwości zawieszenia naukowca na czas postępowania wyjaśniającego. I przywołuje przykłady z czasów, gdy sam był rektorem. "W ciągu ośmiu lat trzy razy byłem w sytuacji, gdy zastosowane było takie zawieszenie. Raz dotyczyło to umawiania się nauczyciela akademickiego na seks z osobami nieletnimi, co zostało ujawnione przez media. Drugi raz to był plagiat, polegający na opublikowaniu pod swoim nazwiskiem materiału przygotowanego przez studentkę i próbę wywierania nacisku na studentkę, żeby wycofała oskarżenia. I trzeci przypadek to była malwersacja finansowa" - mówi profesor i podkreśla, że żaden z przypadków nie miał nic wspólnego z poglądami, ale w każdej sprawie ważne i konieczne było zawieszenie pracownika uczelni.

Pakiet, ogłoszony w połowie grudnia przez resort edukacji i nauki 8 lutego został skierowany przez Radę Ministrów do Sejmu. Na razie nie wiadomo, kiedy projektem zajmą się posłowie.

Opracowanie: