„Przy Okrągłym Stole trzeba było w pełni ujawnić archiwa. Od początku mówiłem, że zbiór zastrzeżony w Instytucie Pamięci Narodowej nie jest niczym dobrym” – mówi w weekendowej „Rzeczpospolitej” Piotr Wroński, były funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa, Urzędu Ochrony Państwa i Agencji Wywiadu. „Potrzebna była pełna jawność” – dodaje.

Jedna strona powinna powiedzieć szczere "przepraszam", a druga strona podjąć próbę wysłuchania i zrozumienia, bez generalizowania i uproszczonych sądów - twierdzi Wroński. Nie twierdzę, że pozwoliłoby to uniknąć patologii w życiu publicznym w III RP, ale nie stworzyłoby dla nich tak podatnego gruntu. Nie byłoby tak silnych podstaw do funkcjonowania tego, co w skrócie można nazwać demokracją hakową - dodaje w rozmowie z "Rzeczpospolitą".

W weekendowej "Rzeczpospolitej" także:

- Upadek "geniusza"

- Alfabet ludu polskiego