Komisja wyborcza w hrabstwie Miami Dade ogłosiła, że kończy ręczne liczenie głosów w tym okręgu. Członkowie komisji uznali, że nie zdążą przeliczyć wszystkich kart do najblizszej niedzieli, czyli terminu wyznaczonego przez sąd.

W tej sytuacji za oficjalne wyniki uznane zostaną rezultaty maszynowego liczenia. To poważny cios dla kandydata Demokratów, Ala Gore`a. Miał on nadzieję, że ręczne liczenie pozwoli mu odrobić różnicę 930 głosów, dzielących go od George Busha-juniora. Sytuację w USA zaogniło orzeczenie Sądu Najwyższego Florydy, który zezwolił na ręczne liczenie głosów. Dodatkowo w szpitalu znalazł się republikański kandydat na wiceprezydenta - Dick Cheney. W nocy skarżył się na bóle w klatce piersiowej. Cheney przeszedł już w przeszłości trzy ataki serca i operację wszczepienia by-passów. Przeprowadzone rano badania nie wykazały jednak oznak kolejnego ataku serca i Cheney czuje się lepiej. Tymczasem w Austin gubernator George W. Bush przedstawił swoją ocenę sytuacji po decyzji sądu. Bush oświadczył, że jest przekonany, iż wygrał wybory, a Sąd Najwyższy znacznie przekroczył swoje uprawnienia i zdecydował się na stanowienie prawa wyborczego w trakcie ustalania wyników wyborów. "To zmiana zasad w trakcie gry" - podkreślił Bush, zwracając uwagę na zmianę zasad liczenia głosów w hrabstwach, które zdecydowały się na ręczne liczenie. Oświadczył, że takie praktyki nie gwarantują, że głosy zostaną zliczone uczciwie i dokładnie. Istotne jest jego stwierdzenie, że to Gore próbuje zmienić wyniki wyborów - odpowiada to głównemu tonowi Republikanów, którzy wyraźnie mówią, że Demokraci chcą skraść wybory. George W.Bush nie powiedział dokładnie co zamierza teraz zrobić i odesłał do swego sztabu prawników, którzy znajduja sie na Florydzie. Bush dodał, że całkowicie im ufa. "Jeśli Gore chce jakiegoś wspólnego oświadczenia, niech wystąpi ze mną o uczciwe przeliczenie wszystkich głosów przesłanych pocztą" - podkreślił Bush. Słowa stają się coraz mocniejsze, szans na porozumienie - coraz mniej.

00:30