„Będziemy kwestionować e-głosowanie w sądzie, będziemy domagać się pokazania rejestrów i wszystkich innych informacji na temat głosów oddanych online. Nie uznamy wyborów, dopóki ich nie otrzymamy” - powiedział, komentując rezultaty niedzielnych wyborów parlamentarnych w Estonii, Martin Helme - lider Estońskiej Konserwatywnej Partii Ludowej (EKRE). EKRE z 16,1-procentowym poparciem zajęła w wyborach drugie miejsce.

Komitet wyborczy obiecywał ogłoszenie wyników e-głosowania godzinę po zamknięciu lokali, a musieliśmy czekać do godz. 23. Rezultaty głosowania online nie są w żadnym wypadku zgodne z tymi, które oddano przy urnach wyborczych. Nie sądzę, że są bardzo wiarygodne - powiedział w poniedziałek Helme.

Zakończone w niedzielę wybory parlamentarne wygrała - zdobywając 31,2 proc. głosów, które przełożyły się na 37 mandatów w 101-osobowym jednoizbowym parlamencie - Estońska Partia Reform obecnej premier Kai Kallas.

Drugie miejsce zajęła EKRE, zdobywając 16,1 proc. głosów - 17 mandatów. EKRE, do momentu włączenia do wyników głosów online, znajdowała się na pierwszym miejscu w trakcie zliczania głosów. E-głosy - po raz pierwszy w historii Estonii - stanowiły większość wszystkich oddanych.

E-głosowanie nie może być traktowane poważnie. Chcę mieć możliwość sprawdzenia ich wyników, każdy powinien widzieć, jak były liczone - zaznaczył Martin Helme. Mamy siłę i wolę, które nie pozwolą nam się poddać. Nie mamy prawa popadać w depresję, bo zrobiliśmy wszystko dobrze i uczciwie, w przeciwieństwie do tych, którzy ukradli nasze zasłużone zwycięstwo - dodał.

Nie zostawimy tak tej sprawy, usuniemy niesprawiedliwość i zaprowadzimy sprawiedliwość. Nasza droga nie będzie łatwa, ale uwierzcie mi: zwyciężymy! - oświadczył Helme. Nie przestaniemy walczyć o Estonię, staniemy po stronie prawdziwej Estonii jeszcze bardziej stanowczo i z zapałem, wszyscy się o tym przekonają - zapewnił.