Przesyłki nie dotarły dziś do adresatów w kilku dzielnicach Gdańska. Listonosze protestują, bo ich zdaniem za długo pracują i za mało zarabiają.

Listonosze twierdzą, że roznoszą listy 10-12 godzin dziennie. Chcą wyższych zarobków, a przede wszystkim nie chcą roznosić ulotek, które to właśnie przelały czarę goryczy. W piątek listonosze nie zdążyli ich doręczyć. Dziś dyrektor zażądał wyjaśnień i kilkudziesięciu listonoszy odmówiło wyjścia w rejon.

Swoje postulaty przedstawili na spotkaniu z dyrekcją. Ustalono na nim, że rozmowy będą kontynuowane jutro od ósmej rano. Doręczyciele jeszcze nie wiedzą, czy jutro będą roznosić listy. Dyrekcja gdańskiej poczty już liczy straty, bo za opóźnienia grożą kary.