Nie udało się wczoraj zawrzeć porozumienia między górnikami, a szefami kopalni „Budryk” w Ornontowicach. Od dwóch tygodni jest tak samo. Wydobycia nie ma, górnicy siedzą na powierzchni, a pod ziemię zjeżdżają tylko ci, którzy zabezpieczają kopalnię. Zabezpieczamy ją cały czas. Bierzemy pod uwagę przeniesienie strajku pod ziemię - mówią górnicy.

Nikt nie ustępuje. Zarząd kopalni twierdzi, że żądania górników są zbyt wygórowane. Protestujący, jak mówią, żądają tylko wyrównania swych zarobków z pensjami innych górników Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której „Budryk” ma być włączony.

Już wiadomo, że za strajkowe dni górnicy nie dostaną nic. Prawo przewiduje, że ponoszone są zarówno konsekwencje finansowe, jak i kwestie związane z kodeksem pracy, czyli nie wydaje się urlopów za okres strajku. Ale protest trwa nadal. Po spędzonej w kopalni Wigilii, górnicy gotowi są tam spędzić Sylwestra i Nowy Rok.

Jak informuje reporter RMF FM Marcin Buczek, na razie nie ustalono terminu kolejnych rozmów. Straty spowodowane strajkiem to już co najmniej kilkanaście milionów złotych.