Uszkodzony żaglowiec "Fryderyk Chopin", dryfujący w rejonie wysp Scilly, jest holowany przez statek rybacki w stronę brytyjskiego wybrzeża - poinformował John Rossiter z brytyjskiej straży przybrzeżnej. Jednostki płyną w kierunku holownika który, jeśli pozwoli pogoda, przejmie jednostkę.

Rossiter zapewnił, że 47-osobowa załoga statku, z czego 36 osób to nastolatki, jest bezpieczna i zdrowa. Za "Fryderykiem Chopinem" płynie motorowa łódź ratunkowa, która wyruszyła z St Mary's największej spośród wysp Scilly. Wcześniej z bazy morskiej na wyspach zmobilizowano helikopter przystosowany do ewakuowania rannych i udzielenia pierwszej pomocy, ale nie okazał się potrzebny.

W związku z wzięciem żaglowca na hol odprawiono inne statki, które w ciągu dnia pospieszyły mu z pomocą osłaniając go od silnego wiatru. W nocy pogoda poprawiła się, choć fala wciąż sięga 4-5 metrów.

Żaglowiec najprawdopodobniej dotrze do kornwalijskiego portu Falmouth, choć - jak zastrzegł Rossiter - o tym, kiedy to nastąpi przesądzi pogoda. W grę wchodzi również inny port, na przykład Plymouth

Według rzecznika polskiej ambasady w Londynie Roberta Szaniawskiego całość operacji zajmie prawdopodobnie dwa dni. Zniszczenia na "Fryderyku Chopinie" - jak dodał w rozmowie z Bogdanem Frymorgenem - są prawdopodobnie zbyt duże, by jednostkę dało się szybko naprawić. Szkoła pod żaglami dobiegnie więc końca.

Żaglowiec w piątek rano przy sztormowej pogodzie (sile wiatru sięgającej 9 stopni w skali Beauforta) stracił oba maszty i dryfuje, ciągnąc je za sobą.

Umowa armatora statku z towarzystwem ubezpieczeniowym wymaga, by w akcji ratunkowej uczestniczył holownik.