Prezydent Bronisław Komorowski uważa, że wypowiedź dyrektora FBI Jamesa Comeya nt. Holocaustu można wykorzystać, by w USA przypominać rolę Polaków w chronieniu Żydów w czasie II wojny światowej i pokazywać np. że Polska była jedynym krajem, gdzie nie było zorganizowanej kolaboracji z okupantem.

W rozmowie w TVN24 Komorowski przekonywał, że negatywne stereotypy o Polsce związane z II wojną światową "można rozbijać na salach sądowych (...) ale lepiej je rozbijać powołując się na przyjazne dla Polski głosy".   

Niezależnie od tego jak zachowuje się dyrektor FBI, to jest np. reakcja amerykańskich środowisk żydowskich i środowisk polskich, które przypominają polskie zasługi w chronieniu Żydów w czasie wojny - zauważył Komorowski. W jego ocenie, "to jest korzyść Polska".  

"Trzeba szukać sojuszników, którzy tłumaczą Amerykanom nonsensowność oskarżeń dyrektora FBI"

Zdaniem Komorowskiego, byłoby nieodpowiedzialne, "gdybyśmy chcieli tę sprawę rozwiązywać na zasadzie wojny z USA". Trzeba szukać po stronie amerykańskiej sojuszników i przyjaciół, którzy tłumaczą samym Amerykanom nonsensowność oskarżeń dyrektora FBI - uważa prezydent.  

Ta nonsensowność wychodzi dwa razy mocniej, gdy jest poparta deklaracjami o przyjaźni wobec Polski i jeszcze wychodzi ze środowisk żydowskich - dodał.  
 
Jak mówił Komorowski, trzeba sobie zadać pytanie, co jest korzystniejsze dla Polski - "ciągłe powtarzanie, że mamy pretensję do konkretnego człowieka, czy to, że z powodu jego głupiej i szkodliwej wypowiedzi odzywają się przyjaciele Polski i zmieniają opinię amerykańską w tej sprawie".

"Lepiej szukać rozwiązania, które dałoby Polsce satysfakcję i korzyść"

Na wojnie zdarzają się rzeczy okropne i okrutne i to jest prosta prawda. Nie jest tak, że cały obraz jest zawsze czarno-biały - powiedział Komorowski. Jak stwierdził, trzeba pokazywać pozytywy polskich zachowań w czasie II wojny światowej i pokazywać np. że Polska była jedynym krajem, gdzie nie było zorganizowanej kolaboracji z okupantem.  
 
Przypomniał wypowiedź prezydenta USA Baracka Obamy z 2012 roku, gdy ten uhonorował Jana Karskiego Medalem Wolności. Obama, mówiąc o hitlerowskich obozach koncentracyjnych, użył wówczas sformułowania "polskie obozy śmierci".
 
Nastąpiła wówczas korespondencja z mojej inicjatywy, która sprawę nie tylko załagodziła, ale i nagłośniła w samych Stanach Zjednoczonych to, że nie było polskich obozów zagłady, że Polacy byli po dobrej stronie - zaznaczył prezydent.
 
Prezydent podkreślił również, że sprawę wypowiedzi szefa FBI "można rozpatrywać wyłącznie na gruncie prawa amerykańskiego". Lepiej szukać rozwiązania, które dałoby Polsce satysfakcję i korzyść - dodał Komorowski.  

Szef FBI nie zamierza przepraszać

Szef FBI nadal nie przeprosił za swoją skandaliczną wypowiedź. Nie powiedziałem, że Polska była odpowiedzialna za Holocaust. W pewnym sensie żałuję bardzo, że w ogóle wymieniałem jakiekolwiek kraje, bo to oderwało uwagę niektórych od mojej głównej myśli - powiedział Comey w Knoxville, zapytany przez kanał Wate-TV, lokalną telewizję powiązaną z siecią ABC.

Zgodnie z relacją umieszczoną na portalu tej telewizji, Comey, zapytany czy przeprasza Polskę za swe słowa, powiedział "nie".  

TUTAJ ZNAJDZIECIE CAŁE PRZEMÓWIENIA SZEFA FBI

Przyznał natomiast, że "martwi się trochę", iż w niektórych krajach został źle zrozumiany. Nie ma wątpliwości, że ludzie w Polsce bohatersko stawiali opór nazistom, a niektórzy ludzie bohatersko chronili Żydów, ale nie ma również wątpliwości, że w każdym kraju okupowanym przez nazistów byli ludzie, którzy kolaborowali z nazistami - dodał.

Attache prasowy naszej ambasady w Waszyngtonie Rafał Perl powiedział naszemu korespondentowi w USA, że nie będzie komentarza w tej sprawie. Jest to zupełnie zrozumiałe, że ambasador nie będzie komentował słów, które padły w lokalnej stacji. Wypadałoby, aby szef FBI odpowiedział na notę dyplomatyczną.

Nasze zaproszenie dla szefa FBI do Muzeum Auschwitz-Birkenau wciąż jest aktualne. Na RMF24.pl podpiszcie naszą petycję. Zaprośmy Comeya na lekcję historii.

Przemówienie wywołało falę oburzenia

To pierwsza publiczna wypowiedź Comeya, od kiedy z Polski popłynęły protesty i wezwania do przeprosin w związku z jego wystąpieniem wygłoszonym 15 kwietnia podczas organizowanych przez Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie obchodów Dnia Pamięci o Holocauście. W przemówieniu tym, przedrukowanym przez dziennik "Washington Post", Comey wyraził opinię, że najbardziej przerażającą lekcją Holocaustu jest to, iż pokazał on, że ludzie są w stanie zrezygnować z indywidualnej moralności i przekonać się do prawie wszystkiego, poddając się władzy grupy. W ich mniemaniu mordercy i ich wspólnicy z Niemiec, Polski, Węgier i wielu, wielu innych miejsc nie zrobili czegoś złego. Przekonali siebie do tego, że uczynili to, co było słuszne, to, co musieli zrobić - dodał Comey.

Ambasador Polski w USA Ryszard Schnepf wysłał już w piątek wieczorem do Comeya list "w związku z niedopuszczalną wypowiedzią dyrektora FBI, który w swoim wystąpieniu zasugerował współodpowiedzialność Polaków za Holocaust", a ambasador USA w Polsce Stephen Mull został wezwany w niedzielę do złożenia wyjaśnień w MSZ. Szef polskiej dyplomacji Grzegorz Schetyna jeszcze w poniedziałek oczekiwał od władz USA zamknięcia sprawy wypowiedzi Comeya i mówił, że Polska liczy na przeprosiny za "niefortunne słowa".

Jak dotąd Polska nie usłyszała jednak przeprosin. Jak powiedziano w ambasadzie RP, placówka ta wciąż nie otrzymała żadnej odpowiedzi na list Schnepfa. Ambasada odmówiła komentarza na temat najnowszej wypowiedzi Comeya.

(mpw)