Prawdopodobnie trzeba będzie rozebrać blok w Bytomiu, w którym we wtorek wieczorem doszło do wybuchu gazu. Ewakuowanych zostało prawie 50 osób, lokatorzy dziesięciu mieszkań wciąż są tymczasowo w hostelu. W tej sprawie jedna osoba usłyszała już zarzuty.

Jak powiedziała inspektor nadzoru budowlanego w Bytomiu, w wyniku wybuchu złamały się dwie ściany na parterze. Jest to duże zagrożenie na konstrukcji całego budynku. Na razie nie wiadomo, jakie są możliwości naprawienia tych szkód. Ostateczna ekspertyza ma być gotowa do 5 grudnia. 

Są zarzuty dla lokatora budynku

Gaz wybuchł we wtorek przed godz. 22 w mieszkaniu na parterze czteropiętrowego bloku przy ul. Energetyki w Bytomiu-Miechowicach. 10 osób doznało obrażeń, dwie z nich nadal przebywają w szpitalu.

W środę bytomska prokuratura przedstawiła lokatorowi mieszkania, w którym doszło do wybuchu, zarzut sprowadzenia zagrożenia dla życia lub zdrowia wielu osób albo mienia w wielkich rozmiarach. Mężczyzna został przesłuchany w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, gdzie trafił po wybuchu. Grozi mu kara do 10 lat więzienia.

Podejrzany przyznał się do winy. Jak mówił prokuratorowi, rozkręcił instalację gazową, chcąc zatruć się gazem. Do wybuchu doszło, gdy po przebudzeniu sięgnął po papierosa. Była to druga próba samobójcza tego mężczyzny w tym roku. W ramach prowadzonego śledztwa prokuratura zamierza zasięgnąć opinii biegłych, którzy ocenią poczytalność podejrzanego.