Kończy się proces w tzw. seksaferze w Samoobronie. Prokurator zażądał dla Andrzeja Leppera kary dwóch lat i trzech miesięcy więzienia, a dla Stanisława Łyżwińskiego - pięciu lat więzienia. Rozprawa odbywa się w areszcie w Piotrkowie Trybunalskim. Ma to związek ze złym stanem zdrowia Łyżwińskiego, który właśnie tam przebywa.

Zdaniem mecenas Agaty Kalińskiej-Moc -pełnomocniczki poszkodowanej Anety K., to dobrze, że proces się kończy, bo cała sprawa zaczęła się w grudniu 2006 r. i do sądu trafiła też jakiś czas temu. W związku z tym, już najwyższy czas, żeby ten rozdział zakończyć – powiedziała Kalińska-Moc. Również z uwagi na moją klientkę, dobrze by było, żeby pewien etap jej życia znalazł finał - zaznaczyła.

Obrońca Stanisława Łyżwińskiego - mecenas Elżbieta Lewicka powiedziała, że jej klient jest niewinny i tylko takie powinno być rozstrzygnięcie sądu. Dodała, że obydwaj oskarżeni nie przyznają się do winy i w związku z tym wyrok powinien być uniewinniający. Gdyby prokurator żądał 8 i 10 lat więzienia, czyli maksymalnych wymiarów kar, dla oskarżonych, to byłyby wygórowane żądania – podkreśliła.

Ani poszkodowanej Anety K., ani oskarżonego Andrzeja Leppera nie ma na dzisiejszej rozprawie. Po ostatnim słowie prokuratora, jeszcze dziś głos ma zabrać pełnomocnik oskarżycielek posiłkowych. Obrona odniesie się do argumentów oskarżenia i żądanych kar dopiero 4 lutego.

Andrzej Lepper jest oskarżony o żądanie i przyjmowanie w związku z pełnioną przez niego funkcją publiczną korzyści osobistych o charakterze seksualnym od Anety K. Grozi mu za to maksymalnie 8 lat więzienia. Natomiast na Stanisławie Łyżwińskim ciąży siedem zarzutów, w tym gwałtu i seksualnego wykorzystywania działaczek Samoobrony. Do więzienia może trafić nawet na 10 lat.

Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie wszczęto w grudniu 2006 r. po publikacji w „Gazecie Wyborczej”, gdzie Aneta K. relacjonowała, jak za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi dostała pracę w partii. Twierdziła, że ojcem jej najmłodszego dziecka jest Łyżwiński, jednak badania DNA to wykluczyły. W śledztwie przesłuchano ponad 240 świadków, a zebrany materiał dowodowy liczy 40 tomów akt.