To jest dowód na przedmiotowe traktowanie Polski przez Rosję - tak szef klub PiS Mariusz Błaszczak mówi o wątpliwościach, czy w tym roku dojdzie do wizyty prezydenta Dmitrija Miedwiediewa. Zdaniem Błaszczaka to reakcja na sprawę Ahmeda Zakajewa.

Ambasador Federacji Rosyjskiej uznał wczoraj, że wizyta nie jest przesądzona, choć wcześniej rosyjski MSZ potwierdził, ze Medwiediew przyjął zaproszenie. Nie może być tak, że wizyta prezydenta Rosji jest uzależniona od serwilistycznej postawy polskich władz - powiedział Błaszczak.

Wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich z SLD uważa natomiast, że całe zamieszanie to dyplomatyczny teatr i odreagowanie sprawy Zakajewa. Z olbrzymim szacunkiem do pana ambasadora Rosji, ale jest tu trochę teatrum w tej całej sprawie, bo to teatrum musi się dokonać i ono musi się rozegrać. Stąd może pan ambasador mówi, że ta wizyta nie wiadomo, czy dojdzie do skutku, ale nie mówi, że nie dojdzie - wyjaśnił Wenderlich.

Sam ambasador Rosji twierdzi, że sprawa Zakajewa nie ma żadnego wpływu na przyjazd rosyjskiego prezydenta do Polski.