Dopiero za miesiąc zapadnie wyrok w procesie sprawcy tragicznego wypadku w Kamieniu Pomorskim - donosi reporterka RMF FM Aneta Łuczkowska. Dziadkowie 8-letniego Huberta - który w wypadku stracił rodziców i brata, a sam został ciężko ranny - chcą, by przed wydaniem wyroku przez sąd dziecko zostało jeszcze raz przebadane przez lekarzy. Jak twierdzą, u chłopca ujawnił się kolejny uraz nogi. W Nowy Rok pijany kierowca zabił sześć osób. Z opinii biegłej toksykolog wynika, że w jego krwi stwierdzono również obecność marihuany i amfetaminy.

W trzecim dniu procesu przed sądem w Szczecinie wystąpiła biegła toksykolog Barbara Potocka-Banaś. Z jej opinii wynika, że we krwi Mateusza S., której próbki pobrano do badań 50 minut po wypadku, stwierdzono obecność marihuany i amfetaminy. Stężenia tych substancji biegła określiła jako niskie.

Z opinii wynika również, że Mateusz S. palił marihuanę w ciągu 6-8 godzin przed pobraniem próbek krwi, natomiast amfetaminę zażył na 8 do 20 godzin przed pobraniem próbek.

Biegła toksykolog oceniła, że był to stan po użyciu narkotyków - nie potrafiła natomiast stwierdzić, jak bardzo marihuana i amfetamina wpływały na zachowanie kierowcy.

Wcześniej Mateusz S. twierdził, że amfetaminę brał 11 grudnia, a skręta miał zapalić dzień przed sylwestrem.

Największy wpływ na zachowanie oskarżonego miał wypity alkohol - w momencie wypadku S. miał we krwi ponad 2 promile.

Grozi mu 15 lat więzienia.

Biegły nie dostrzegł śladów hamowania

W drugim dniu procesu swoją opinię przedstawiał sądowi biegły z zakresu techniki samochodowej i ruchu drogowego. Jak oświadczył, nie dostrzegł na jezdni śladów hamowania auta, które prowadził Mateusz S. Zastrzegł jednak, że nie oznacza to, że kierowca nie hamował. Mógł hamować z niepełną skutecznością - zaznaczył.

Biegły ocenił także prędkość, z jaką poruszał się samochód Mateusza S. Moje symulacje dotyczyły zachowania samochodu, mając na uwadze zgodność z zabezpieczonymi śladami. Z tych symulacji wynika, że przy prędkościach około 80 km/h one idealnie pasują - powiedział.

Według specjalisty, samochód oskarżonego "ściął nieco zakręt", następnie wjechał na swój pas ruchu, a później skręcił w prawo. Biegły zaznaczył, że skręt w prawo był wynikiem działania kierowcy, a nie wynikał z innych czynników.

Jak relacjonował ekspert, po uderzeniu w krawężnik samochód "zaczął się przemieszczać w poślizgu bocznym, znacząc przy tym ślady na trawniku". Następnie auto wjechało na chodnik, gdzie doszło do uderzenia pieszych. Później - mówił biegły - samochód znalazł się na trawniku i wywrócił się na dach, częściowo obrócił i zatrzymał.

Zdaniem specjalisty, od uderzenia w krawężnik do zatrzymania się samochodu upłynęło od 1,5 do maksymalnie 2,5 sekundy.

Pytany przez obrońcę S., czy przed skrętem w prawo mogło dojść do uszkodzenia obręczy koła pojazdu na spowalniaczu, który znajduje się na jezdni, biegły wykluczył takie uszkodzenie.

Opinia biegłego jest tym bardziej istotna, że - według jednego z przesłuchanych w środę kamieńskich policjantów - partnerka Mateusza S., Adriana B., która była w samochodzie podczas wypadku, sugerowała zaraz po tragedii, że S. celowo skręcił w prawo.

Sam oskarżony przyznał się we wtorek, kiedy rozpoczął się proces, do jazdy po pijanemu. Zapewniał natomiast, że nie miał zamiaru nikogo przejechać.

Zginęło pięcioro dorosłych i dziecko. Dwójka dzieci została ranna

Mateusz S. jest oskarżony o umyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, zagrażającej życiu i zdrowiu wielu osób. Akt oskarżenia mówi także, że mężczyzna miał 2,15 promila alkoholu we krwi i był pod wpływem amfetaminy i marihuany. S. prowadził samochód bez okularów leczniczych, do czego był zobowiązany orzeczeniem lekarskim. Dozwoloną prędkość przekroczył o co najmniej 30 km/h. Został oskarżony również o prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwym przed spowodowaniem wypadku.

Tragedia wydarzyła się w Nowy Rok. Kierowany przez Mateusza S. samochód wypadł z drogi i wjechał w grupę ludzi. Zginęło pięć dorosłych osób i jedno dziecko. Dwoje kolejnych dzieci trafiło do szpitala. 8-letni Hubert trafił na oddział intensywnej terapii, stan zdrowia dziewczynki był lepszy. Dzieci opuściły szpital na przełomie stycznia i lutego.

W 2006 roku Mateusz S. stracił na rok prawo jazdy za jazdę pod wpływem alkoholu. Mężczyzna był też karany za przestępstwo przeciwko mieniu - w 2012 roku miał ukraść niedużą sumę pieniędzy.