Dodatkowe kontrole ukraińskich przewoźników, którzy wjeżdżają do Polski. Taki - jak ustalił nasz dziennikarz - jest jeden z pomysłów Komisji Europejskiej, by pomóc firmom transportowym z Lubelszczyzny i Podkarpacia. Polscy przewoźnicy od wielu miesięcy skarżą się, że ukraińskie firmy wypychają ich z rynku.

Dodatkowe kontrole, jak dowiedział się dziennikarz RMF FM, mogłyby polegać na przykład na montowaniu nadajnika GPS, tzw. GPS-Trucki w ukraińskiej ciężarówce. 

W ten sposób strona polska, na przykład Inspekcja Transportu Drogowego albo inne służby kontrolne miałyby nowe narzędzie, by monitorować, co robią ukraińscy przewoźnicy po wjeździe do Polski i czy ich przewozy są zgodne z deklaracjami. W praktyce chodzi o to, czy byłby to transport z punktu A (na terenie Ukrainy) do punktu B, jak zakładały pierwotne scenariusze. Rozważany obecnie scenariusz zakłada, że ciężarówki podlegające takiej dodatkowej kontroli byłyby dodatkowo znakowane. W grę wchodzi także tzw. czasowe ograniczenia obowiązywania przepisów o liberalizacji przewozów, jakie mogą wykonywać ukraińscy przewoźnicy. Nad rozwiązaniami pracuje między innymi Wydział Polityki Transportu Drogowego Unii Europejskiej. W najbliższych tygodniach powołana ma zostać też gruba robocza przy Radzie Unii Europejskiej. 

Przedstawiciele branży transportowej czekają na nowe rozwiązania. Mają jednak wątpliwości. Nie chodzi o to, żeby ten transport był kontrolowany i spowalniany, bo czas to pieniądz. Chodzi o to, żeby ciężarówki na dobrych, równych zasadach mogły funkcjonować w tym biznesie międzynarodowym - podkreśla rzeczniczka Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce Anna Brzezińska-Rybicka. Spodziewamy się niepewności, każdy biznes potrzebuje przewidywalności, a biznes transportowy tym bardziej, bo jesteśmy w ruchu i jest to żywy organizm. Mamy połowę kwietnia, czerwiec i lipiec będą niebawem - dodaje. 

Aktualne przepisy dotyczące liberalizacji przewozów będą obowiązywać do końca czerwca. Jak ustalił nasz reporter, Komisja Europejska na razie nie ma w planach przywrócenia obowiązku posiadania zezwoleń na przewozy dla firm transportowych z Ukrainy. Tego w pierwszej kolejności domagają się od jesieni przewoźnicy ze wschodniej Polski. 

Przewoźnicy cały czas protestują, najczęściej w towarzystwie rolników, na dojeździe do polsko-ukraińskich przejść. Najdłużej, bo ponad trzy doby ciężarówki muszą czekać na przejściu w Dorohusku. W Medyce i w Korczowej to ponad dwie doby czekania - według danych Krajowej Administracji Skarbowej.

Opracowanie: