Szamil Basajew, radykalny czeczeński dowódca, wziął na siebie odpowiedzialność za zamach na szkołę w Biesłanie oraz ataki w Rosji - eksplozje w dwóch samolotach i w centrum Moskwy. Rosjanie są zaskoczeni tym oświadczeniem.

W Moskwie i w zamachach na samoloty zginęło w sumie 100 osób. Bilans tragedii w Biesłanie to ponad 330 zakładników. Dwa tygodnie po tych wydarzeniach internetowy portal separatystów czeczeńskich kavkazcenter.com publikuje list podpisany przez Basajewa. Wymienia on operacje i oddziały, które je przeprowadziły. Basajew żąda natychmiastowego wycofania rosyjskich wojsk z Czeczenii. Autentyczności listu nie sposób jednak potwierdzić.

Oświadczenie skomentował najpierw rzecznik rosyjskich służb specjalnych w Czeczenii. Ilia Szabalkin stwierdził, że władze od samego początku twierdziły, że właśnie Szamil Basajew, a także Asłan Maschadow stoją za zamachami. Kilkadziesiąt muinut później Szabalkina poprawiał rzecznik MSZ. Bez względu na to, co mówi Basajew - powiedział - „rosyjskie władze i tak doskonale wiedzą, że stały się obiektem ataku międzynarodowych terrorystów”. Cały czas podkreślają, że atakuje ich nie Czeczenia, ale al-Qaeda i nadal mogą liczyć na poparcie USA.

Zobacz również:

Sam Basajew oskarża prezydenta Putina o to, że sprowokował rzeź w szkole. Basajew drobiazgowo opisuje żądania, jakie wysuwali terroryści i to, jakie mieli rozkazy. W oświadczeniu jest sporo ironii, zwłaszcza gdy Basajew pisze, że ostatnie akcje kosztowały go zaledwie kilkanaście tysięcy euro. Wcześniej Rosjanie opowiadali o milionach dolarów, jakie Basajew dostaje z zagranicy.

Szamil Basajew został okrzyknięty przez Kreml rosyjskim wrogiem publicznym numer 1. Rosjanie od dawna polują na jego życie, kilka razy informowali już o jego śmierci. Basajew jednak żyje i co jakiś czas daje o sobie znać. Bierze na siebie odpowiedzialność za kolejne zamachy w Rosji, w tym m.in. za atak na teatr na Dubrowce w Moskwie. Rosjanie wyznaczyli za jego głowę 5 mln dolarów nagrody. Na czarnej liście umieścili Basajewa także Amerykanie, oskarżając go o współpracę z Osamą bin Ladenem, miał brać od saudyjskiego terrorysty pieniądze na swoją działalność.