To, co we Francji lub Holandii kwitnie i ma się dobrze, u nas zaczyna dopiero kiełkować. W warszawskim Porcie Czerniakowskim powstało "barkowe osiedle". Tworzy je pięć starych barek przycumowanych do brzegu, w których mieszkają ludzie. Jest ukryte pośród drzew i obrośnięte chwastami. I choć żyje się tam z dala od cywilizacji, to do centrum jest raptem 20 minut.

Chociaż "barkowi lokatorzy" są nowym zjawiskiem społecznym, sprawiają niemałe problemy. Woda w porcie wygląda już niemal jak ściek - żalił się reporterowi RMF FM Maciej Śliwiński dyrektor Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego. Odpukać, że jeszcze nikt tutaj nie złapał jakiegoś wirusa. To naprawdę jest cud - komentował.

Ale mieszkańcy osiedla nie są jedynie zmartwieniem kajakarzy. Problemy mają przez nich okoliczni właściciele domów czy sklepów. To na ich adresy przychodzi korespondencja dla lokatorów z barek.

Niedopatrzenie, a może wygoda? Mieszkańcy barek nie zapłacą na przykład mandatu za źle zaparkowane samochody, bo poczta i tak do niech nie dotrze. Nie trafi, bo nie są tam zameldowani, z czym urzędnicy też mają nie lada problem.