Aż dwa razy więcej w przyszłym roku będą kosztowały polskiego podatnika podróże służbowe posłów, w tym wyjazdy zagraniczne. To część „oszczędnościowego” programu naszych władz. W przyszłym roku budżet Kancelarii Sejmu wzrośnie o prawie 7,5%.

W 2002 roku zagraniczne wojaże kosztowały nas około 2,5 mln złotych. W przyszłym roku mamy wydać na ten cel już ponad 6 milionów złotych. Na unijne podróże (polscy politycy lubią wszystko tłumaczyć Unią Europejską) przeznaczono 1/3 tej kwoty.

Reszta to – jak wynika z sejmowego uzasadnienia - udział w Zgromadzeniach Parlamentarnych Polski i Ukrainy, Polski i Litwy, zgromadzeniach Rady Europy, które będą się teraz odbywać zarówno w Starsburgu, Paryżu jak i Brukseli i Budapeszcie. Poza tym są jeszcze spotkania studyjne, sesje statutowe organizowane w najróżniejszych rejonach świata.

Wzrosną także koszty podróży krajowych. Posłowie niechętnie bowiem korzystają z pociągów czy autobusów (w tym ostatnim dziale zaplanowano wykup tylko 85 biletów), za to bardzo lubią latać: Kancelaria wyda więc pieniądze na 10 tysięcy przelotów na trasach krajowych za prawie 6 milionów złotych. W sumie, podróżowanie przeciętnego parlamentarzysty kosztuje 38 tysięcy złotych rocznie.

Dla przykładu prezentujemy kilka co ciekawszych tegorocznych wyjazdów polskich posłów za granicę. I tak, 6 posłów złożyło wizytę na Tajwanie w sprawie „współpracy dwustronnej w dziedzinie kultury i nauki”, była też delegacja do Indonezji. Temat: współpraca polsko-indonezyjska.

Kilka miesięcy później grupa parlamentarzystów pod przewodnictwem posła Andrzeja Jagiełly odwiedziła Iran. W kronice międzynarodowej czytamy, że doszło tam do wymiany doświadczeń – UWAGA, UWAGA - w zakresie „budowy demokracji”. Rzeczywiście, Iran ajatollahów ma długie tradycje w dziedzinie krzewienia rządów ludu.

Rzućmy jeszcze okiem na Czarny Ląd. Najciekawszy afrykański wyjazd to z całą pewnością konferencja unii międzyparlamentarnej w Marakeszu w Maroku. Oprócz generalnej debaty nad aktualną sytuacją polityczną, polscy parlamentarzyści spotkali się tam z delegacją Białorusi i omawiali stosunki polsko-białoruskie. To chyba taka nowa świecka tradycja: z sąsiadami najlepiej rozmawia się gdzieś w ciepłych krajach, przy drinku z parasolką.

Nasza reporterka pytała posłów o wzrost wydatków na podróże. Ci, słysząc pytanie, szybko zmykali przed mikrofonem. A ci, którzy zostali mówili tak: Ja nie zajmowałam się sprawami podróży zagranicznych, dopiero jak przyjdzie budżet Sejmu, to się będę zastanawiała - to zdanie posłanki Anny Filek.

Parlamentarzyści, pytani o korzyści płynące np. z wyprawy do Marakeszu i innych wojaży, szybko kończyli temat: Na tym polega nasze uczestnictwo w życiu parlamentarnym, światowym i europejskim, żeby te kontakty mieć - uważa Mirosław Czerniawski. Posłuchaj:

17:10