W Azerbejdżanie podczas dzisiejszego głosowania prezydentem zostanie Ilham Alijew, syn obecnego władcy tego bogatego w ropę naftową kraju, Gejdara Alijewa. Choć wybory niewiele mają wspólnego z demokracją, praktycznie nie wywołują protestów.

Azerbejdżan to kolejny kraj byłego ZSRR, w którym zwycięzca wyborów jest znany zanim wyborcy ruszyli do urn. Wcześniej w ten sam sposób „wybierano” np. prezydenta Czeczenii. Mimo to Zachód nie protestuje, bo Azerbejdżan pod rządami Gejdara Alijewa jest bardzo proamerykański i stabilny, a to kluczowa kwestia w odniesieniu do tak ważnego strategicznie kraju.

Wolne wybory - jak się uważa - doprowadziłyby do wojny elit, zaś Ilham gwarantuje spokój, chociaż będzie rządził tak samo, jak jego ojciec. Gejdar Alijew, generał KGB i wysoki funkcjonariusz radzieckiej partii komunistycznej doszedł do władzy 34 lata temu i panował z kilkuletnią przerwą, surowo rozprawiając się z opozycją.

Myślę, że inaczej rządzić Azerbejdżanem się nie da. Ilham z pewnością będzie rządził tak samo, tyle że może maniery będą nieco bardziej światowe, jest znacznie młodszy, bardziej energiczny i współczesny. Mniej będzie partyjności, a więcej playbojstwa i rozrywki - powiedział moskiewskiemu korespondentowi RMF Wadim Dubnow z tygodnika „Nowoje Wriemia”. Ilham znany jest z zamiłowania do pięknych kobiet i ruletki. Jak się to odbije na jego polityce, okaże się już wkrótce.

13:10