Od wczoraj w gdańskim porcie stoi holenderski statek pasażerski. Na pokładzie ma górę trującego azbestu – prawdopodobnie około 100 ton. Armatorzy chcieliby go się pozbyć, a ekolodzy podnoszą alarm.

Na razie nie wiadomo co stanie się z azbestem. Holendrzy prowadzą rozmowy z firmami, które mogą się tym zająć. Odpady azbestowe trafią na wysypisko do tego przeznaczone; na razie nie wiadomo gdzie.

Statek stoi w porcie a urząd Morski bacznie przygląda się temu co zrobią Holendrzy. Urzędnicy zapowiadają, że nie pozwolą na pozostawienie azbestu w Polsce.

Od lat z taką "pływającą azbestową bombą" nie może sobie poradzić Francja.. Trująca substancja ze starego lotniskowca Clemanceau miała być usunięta w Turcji, potem w Indiach, ale kolejne kraje mówią „nie”. Mija 9 lat a końca problemu nie widać. Posłuchaj relacji francuskiego korespondenta RMF Marka Gładysza: