Nawet 36 procent osób zatrudnionych w inspekcjach odpowiedzialnych za bezpieczeństwo żywności w Polsce zajmuje się wyłącznie… obsługą tych inspekcji - podaje wtorkowy "Dziennik Polski".
Według danych resortu rolnictwa jest tak m.in. w inspekcji weterynaryjnej: za biurkami siedzi armia 2185 dyrektorów, kierowników, księgowych, sekretarek itp. Pracowników merytorycznych jest niespełna dwa razy tylu (3,9 tys.).
Wśród 25 pracowników krakowskiego Wojewódzkiego Inspektoratu Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych jest tylko 14 inspektorów. Zarazem wszystkie inspekcje narzekają na skąpe budżety, głodowe płace i dramatycznie małą liczbę osób prowadzących kontrole w terenie - co zmniejsza skuteczność nadzoru - czytamy w dzienniku.
Za bezpieczeństwo żywności w większości krajów zachodnich odpowiada jedna instytucja. Natomiast w Polsce jest ich pięć. To się przekłada na liczbę kierowniczych stołków oraz bałagan - komentuje sprawę "Dziennik Polski".
- Spór o krakowskie Białe Morza
- Antykwaryczny rarytas na aukcji
- Przesuniemy wojsko na wschód kraju