Dwa razy więcej, bo około 80 żołnierzy będzie pomagać w walce ze skutkami zimy w województwach małopolskim i śląskim. Dwie grupy, liczące po 20 wojskowych, będą usuwać lód z przewodów sieci energetycznej w rejonie Skały. Kolejni pojawią się w rejonie Zawiercia i Myszkowa. Zabierają ze sobą cztery ciężarówki i koparkę. Tak ma wyglądać wojskowa pomoc dla gmin, w których od prawie dwóch tygodni prądu nie ma około 40 tysięcy domów.

Z usuwaniem awarii walczy już 1300 pracowników zakładów energetycznych. Wojskowa pomoc wydaje się więc, delikatnie mówiąc, skromna. Okazuje się jednak, że tylko o taką pomoc wystąpili wojewodowie, a formalnie tylko na ich prośbę można użyć wojska. MON argumentuje, że lokalne władze najlepiej znają potrzeby na swoim terenie.

Jest też inny argument: armia - jak tłumaczył reporterowi RMF FM Krzysztofowi Zasadzie rzecznik Sztabu Generalnego Sylwester Michalski - zmieniła się. Mamy zawodowe wojsko, więc do historii przechodzą obrazki wysyłania w rejony klęsk setek młodych żołnierzy służby zasadniczej z łopatami. Mowiąc o pomocy wojska dla społeczeństwa, nie powinniśmy myśleć o masowym użyciu żołnierzy jako tej najprostszej siły fizycznej, ale bardziej o użyciu specjalistów w bardzo wąskiej specjalności - podkreślił Michalski:

Zapewnił też, że armia jest gotowa - jeśli tak zadecydują wojewodowie - dosłać posiłki. W pogotowiu jest około trzech tysięcy żołnierzy z kilkuset pojazdami i specjalistycznym sprzętem inżynieryjnym.