Impas w sprawie amerykańskiego samolotu wywiadowczego trwa już dziesiąty dzień, a rozwiązania sporu nie widać. Przedstawiciele Waszyngtonu spotkali się wczoraj po raz czwarty z załogą EP-3, ale nie wiadomo, kiedy wróci ona do domu. "Dalsze dysputy mogą doprowadzić do zniszczenia amerykańsko - chińskich stosunków" - ostrzega prezydent George W. Bush.

Wcześniej mówił o tym sekretarz stanu USA, Colin Powell. Jednocześnie powtórzył, że Waszyngton nie zamierza przepraszać Chińczyków za incydent. "Cały czas trwają intensywne negocjacje - chcemy doprowadzić do uwolnienia naszej załogi. Mówiąc szczerze, polityczne różnice między naszymi krajami nie powinny mieć żadnego wpływu na los załogi. Nasi ludzie powinni odzyskać wolność jak najszybciej. Chińczycy pogarszają tylko sprawę, przeciągając rozmowy i zapłacą za to wyższą cenę" - powiedział Powell. Kiedy sekretarz Powell mówił o wysokiej cenie to miał na myśli kontakty handlowe. Już teraz z powodu incydentu wizytę w Chinach odwołali amerykańscy kongresmeni oraz wielu przedsiębiorców. Tymczasem dziennik "The Washington Times" podał, że Chiny przygotowują się do przeprowadzenia niewielkiego, podziemnego testu nuklearnego. Według gazety, amerykański samolot szpiegowski zbierał między innymi dane, dotyczace przygotowań do tego testu. Ma to być niewielki wybuch, tzw. podkrytyczny, nie powodujący wydzielenia się całej energii reakcji łańcuchowej. Gazeta twierdzi, że przygotowania do testu były bezpośrednim powodem agresywnej taktyki chińskich samolotów wobec EP-3.

A załoga...

Wczoraj doszło do czwartego spotkania amerykańskich dyplomatów z załogą samolotu EP-3. Dyplomaci podali, że cała załoga jest w doskonałej formie i przetrzymywana jest w dobrych warunkach. Na poprzednie spotkanie, które odbyło się w sobotę (i w którym uczestniczyło tylko ośmiu członków załogi), dyplomaci zabrali ze sobą wydruki listów, przysłanych e-mailem przez rodziny członków załogi. Dyplomaci amerykańscy domagają się od strony chińskiej prawa do regularnych, codziennych kontaktów z załogą do czasu rozwiązania kryzysu.

Chiny wciąż obstają przy formalnych przeprosinach Waszyngtonu za - jak twierdzą - wtargnięcie samolotu szpiegowskiego w strefę chińską (80 km od wybrzeży) i kolizję z myśliwcem chińskim, w wyniku której zaginął pilot. Amerykanie twierdzą z kolei, że do wypadku doszło w przesteni międzynarodowej. Waszyngton już kilkakrotnie i to na najwyższym szczeblu składały wyrazy ubolewania z powodu śmierci chińskiego pilota, wykluczają jednak możliwość przeprosin i żądają wypuszczenia załogi EP-3. Przedwczoraj prezydent Stanów Zjednoczonych George W. Bush wysłał osobisty list z kondolencjami do żony chińskiego pilota, tekstu posłania nie podano jednak do wiadomości publicznej.

foto EPA

00:15