Bazy USA i Rosji zostają w Kirgistanie. Kurmanbek Bakijew, tymczasowy prezydent i premier Kirgistanu podkreślił, że zawarte przez poprzednie władze umowy nie będą zmieniane. Nowe wybory odbędą się w czerwcu.

Po tzw. rewolucji tulipanów, ucieczce dotychczasowego prezydenta Askara Akajewa i zmianie władzy, nocą w stolicy kraju panował chaos, plądrowano sklepy. Co najmniej 3 osoby zginęły a niemal 180 trafiło do szpitali.

Zdaniem ambasadora Kirgistanu w Waszyngtonie Bakina Abdrisajewa, nowe władze muszą przede wszystkim doprowadzić do stabilizacji sytuacji w kraju.

Teraz najważniejsze dla pojednania i stabilizacji w kraju jest to, by udało nam się wszystko zrobić samemu, bez ingerencji innych sił i państw. Być może mogłaby pomóc OBWE, ale najpierw i tak musimy spróbować poradzić sobie z problemami sami.

Prezydent Rosji Władimir Putin powiedział dziś, że nie miałby nic przeciwko, gdyby obalony prezydent Kirgistanu Askar Akajew szukał schronienia w Rosji. Putin krytycznie mówił o przejęciu władzy w Kirgistanie, ale jednocześnie wyraził nadzieję, że Rosji uda się nawiązać pozytywne stosunki z nowymi władzami republiki.

Zachodnia prasa, komentując sytuację Kirgistanie, zwraca uwagę przede wszystkim na sytuację Rosji po obaleniu kolejnego promoskiewskiego lidera ościennego kraju.

\"The Washington Post\" zaznacza, że sytuacja w Kirgistanie ma zasadnicze znaczenie dla regionu. Także ze względu na to, że kraj ten leży na ważnym szlaku przemytu narkotyków i może też stać się ośrodkiem islamskiego ekstremizmu.