Nasze samochody powinny być wyposażone w alkomaty. Nie będzie jednak sankcji za brak urządzenia. Takie "salomonowe" rozwiązanie zaproponuje ministerstwo infrastruktury, by wyjść naprzeciw oczekiwaniu premiera. Donald Tusk zapowiedział "alkomat w każdym aucie" po tragicznym wypadku w Kamieniu Pomorskim.

W resorcie infrastruktury uznano, że nie można karać obowiązkowym zakupem alkomatu 16 milionów kierowców, gdy łapanych jest ok. 160 tysięcy pijanych.

Po sugestiach m.in. policji drogowej uznano ponadto, że obowiązek posiadania alkomatu może być martwym przepisem. Może się skończyć wożeniem przez kierowców najtańszych, jednorazowych alkotestów, które są właściwie bezużyteczne.

Aby mieć pewność, że alkomaty spełniają swoją rolę, konieczne byłoby określenie wysokich norm np. kalibracji alkomatów - a to wiązałoby się już z zakupem urządzeń za co najmniej 500 złotych i zarzutem, że rząd dba o interesy producentów alkomatów.

Stąd nie obowiązek, a powinność. W taki sposób, żeby te alkomaty były zalecane do użycia. Pracujemy nad takim rozwiązaniem - mówi wiceminister infrastruktury Zbigniew Rynasiewicz.

Alkomat ma być dopisany do wyposażenia samochodów - obok np. gaśnicy, ale za brak grozić będzie pouczenie policjanta.

(j.)