Jeden z dowódców partyzantów oznajmił, że czeka już tylko na odpowiednie rozkazy, zwłaszcza po tym, jak rano, ignorując postawione im ultimatum, siły rządowe wznowiły ostrzał położonych na północy kraju wiosek. Rebelianci zagrozili wczoraj, że jeśli armia nie zaprzestanie do rana ostrzału, zaatakują Skopje z moździerzy.

"Nie tylko zignorowali nasze ostrzeżenie, ale też ranili dziś cywilów. Nadszedł czas by usłyszeli nasze działa" - powiedział jeden z dowódców rebeliantów, o kryptonimie Hodża. Najbardziej narażone na atak są wschodnie przedmieścia Skopje, bowiem partyzanci znajdują się w położonym zaledwie dziesięć kilometrów od nich - miasteczku Aracinowo. Macedońscy żołnierze zablokowali wczoraj drogi prowadzące do tej miejscowości, a nad ranem rozpoczęli intensywny ostrzał pozycji albańskich. W obawie przed odwetem rebeliantów, setki mieszkańców przedmieść Skopje opuszcza swe domy. Władze oskarżyły partyzantów, którzy twierdzą, że walczą o równouprawnienie albańskiej mniejszości, o próbę pogrążenia kraju w chaosie i wywołaniu kolejnej wojny bałkańskiej.

foto EPA

12:30