"Ratownicy pracujący w Jaskini Wielkiej Śnieżnej w Tatrach przebili się przez wąską szczelinę, którą od paru dni poszerzali za pomocą ładunków pirotechnicznych. Za nią otwiera się przejście - jednak jeszcze nie wiadomo, czy to właśnie tam znajdują się poszukiwani od soboty dwaj grotołazi" - mówi kierujący akcją naczelnik TOPR Jan Krzysztof.

Akcja poszukiwawcza dwójki grotołazów trwa już czwartą dobę. Eksploracja jaskini jest ekstremalnie trudna. Ekipy poszukiwawcze cały czas pracują w systemie zmianowym. 

Uczestniczący w akcji poszerzają korytarz, detonując ładunki i rozsadzając skały. Na miejscu działa jeden pirotechnik i sześcioosobowe wsparcie.

Natrafiliśmy na studzienkę o średnicy około 1 metra i głębokości 3 metrów, z której odchodzi boczny korytarz. Po kolejnym wybuchu najprawdopodobniej uda się nam tam wejść i ocenić, czy ten korytarz, który widać jest drożny bez wybuchów czy też będą one kontynuowane. Na razie nie ma żadnych śladów poszukiwanych, natomiast w najbliższym czasie będzie się to wyjaśniać - mówił wczesnym popołudniem naczelnik TOPR. 

Pogoda uniemożliwia użycie śmigłowca w akcji

Naczelnik TOPR przekazał, że deszcz i niski pułap chmur uniemożliwia użycie śmigłowca podczas akcji ratunkowej. Ratownicy docierają do Doliny Małej Łąki samochodem terenowym, a dalej pieszo.

Jeżeli pogoda się poprawi, do akcji zostanie ponownie włączony śmigłowiec, a jeżeli nie, to będziemy się poruszali metodami tradycyjnymi. Ma to związek z tym, że ekipa będzie mniej wypoczęta, bo musi pokonać pewien dystans do wejścia do jaskini - powiedział podczas briefingu w środę naczelnik TOPR.

Jeżeli nie dojdzie do bardzo długotrwałych opadów, to w jaskini nie powinno się pojawiać więcej wody. Cały czas obserwujemy sytuację i mamy na uwadze, że może się to zmienić. Zbyt dużo wody w jaskini jest jednoznacznym wskazaniem do wycofania się. Cały czas obserwujemy prognozy pogody. Na razie takiego ryzyka nie ma - dodał naczelnik TOPR.

"Brane jest pod uwagę ryzyko bardzo głębokiej hipotermii"

Jeżeli potwierdzą się informacje ratowników, że grotołazi nie byli przygotowani do biwaku wewnątrz jaskini, to brane jest pod uwagę ryzyko bardzo głębokiej hipotermii, wręcz z dużym prawdopodobieństwem śmierci poszukiwanych. We wnętrzu jaskini panuje stała temperatura około 4 stopni Celsjusza.

Naczelnik dodał, że aby ewakuować poszukiwanych z wnętrza jaskini poszerzaną aktualnie drogą w noszach, będą konieczne dodatkowe prace i to dosyć poważne, gdyż korytarz jest zbyt wąski. Jest to najkrótsza droga ewakuacji.

Cały czas wierzymy, że jesteśmy bardzo blisko celu. Widzimy już, że poziomo od miejsca poszukiwań odchodzi jakiś kanał, ale nie jesteśmy w stanie ocenić jego gabarytów. Najtrudniejsze zadanie to dojście do poszukiwanych. W momencie, kiedy ich znajdziemy, będziemy oceniać, jak będą postępowały dalsze pracę. Wszystko zależy od tego, jaka będzie sytuacja, czy żyją, czy są w ciężkim stanie - stwierdził Jan Krzysztof.

Dwaj poszukiwani grotołazi są członkami Wrocławskiego Klubu Grotołazów. Do jaskini weszli w sześcioosobowej grupie. Zostali jednak odcięci od pozostałych czterech towarzyszy przez wodę, która zalała część korytarza w tzw. Przemkowych Partiach. O kłopotach ratownicy zostali powiadomieni w sobotę późnym popołudniem.

Jaskinia Wielka Śnieżna to najdłuższa i najgłębsza jaskinia w Tatrach. Długość jej korytarzy wynosi niemal 24 km, choć nie wszystkie z nich zostały dokładnie zbadane. Jest to jaskinia o skomplikowanych, wąskich korytarzach i przesmykach, która posiada kilka otworów wejściowych.  

Z uwagi na trwającą akcję ratunkową w Jaskini Wielkiej Śnieżnej do odwołania obowiązuje zakaz wejścia do systemu jaskiń Śnieżnej, Jasny Aven, Wielka Litworowa, Nad Kotliny, Wilcza oraz do wszystkich jaskiń w Wyżniej i Niżniej Świstówce - poinformowały władze Tatrzańskiego Parku Narodowego. Zakaz dotyczy zarówno taterników jaskiniowych, jak i osób prowadzących badania naukowe.