Trzy Afganki, które zostały ranne podczas sierpniowej akcji polskich żołnierzy w wiosce Nangar Khel, po około dwóch miesiącach leczenia w Polsce, wracają do kraju. Samolot z kobietami odleciał wieczorem z lotniska wojskowego na warszawskim Okęciu.

Była częściowa amputacja stopy, było złamanie kończyny. Były rany odłamkowe, które wymagały opatrzenia oraz odpowiedniego postępowania ortopedycznego i chirurgicznego - powiedział pułkownik Wojciech Hytroś ze służby zdrowia Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych.

Do tragicznego zdarzenia doszło 16 sierpnia br., gdy polscy żołnierze otworzyli ogień w kierunku afgańskiej wioski Nangar Khel. Według prokuratury wojskowej, doszło do tego kilka godzin po ataku na patrol, a w osadzie nie było bojowników. Wskutek ostrzału zginęło sześcioro Afgańczyków, dwie kolejne osoby zmarły w wyniku odniesionych ran. Wśród poszkodowanych były dzieci i kobiety – trzy z nich zostały trwale okaleczone.

Sześciu żołnierzom prokuratura zarzuciła zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi od 12 lat więzienia do dożywocia. Siódmemu postawiono zarzut ataku na niebroniony obiekt cywilny - grozi mu do 25 lat więzienia.