Główny Inspektorat Sanitarny zdecydował o kontroli zakładów spożywczych w całej Polsce. Jak dowiedział się reporter RMF FM, specjaliści sanepidu ruszą dziś do firm produkujących żywność - np. pieczywo, ciasta, paluszki, chipsy i inne przekąski. Sanepid nie będzie kontrolował producentów wyrobów mięsnych, rybnych i mleczarskich. Tym zajmują się już służby weterynaryjne. Kontrole to efekt tzw. afery solnej. Prokuratura twierdzi, że do produkcji żywności stosowano sól przemysłową, zamiast spożywczej.

Pracownicy sanepidu będą sprawdzać, od jakich dostawców pochodzi sól wykorzystywana w kontrolowanych firmach do produkcji artykułów spożywczych. Jeśli okaże się, że w dokumentacji zakładu pojawi się nazwa dostawców, od których pochodziła podejrzana sól, sanepid przejmie tę sól i zakaże używania jej w produkcji.

Pracownicy 31 stacji powiatowych mają wziąć pod lupę w pierwszej kolejności większych producentów żywności. Te działania - trochę na oślep - wynikają z tego, że prowadząca śledztwo prokuratura wciąż nie przekazała sanepidowi listy zakładów, do których trafiła sól przemysłowa. Inspekcja nie ma też wyników badań próbek tej soli, które zlecili śledczy. Własne badania ma zakończyć w ciągu kilku dni. Natomiast służby weterynaryjne już od wczoraj szukają podejrzanej soli w zakładach mięsnych i mleczarskich.

Przemysłowa sól trafiała do sklepów w całym kraju

Jak ustaliła CBŚ i prokuratura trzy firmy - dwie z województwa kujawsko-pomorskiego i jedna z woj. wielkopolskiego - mogły sprzedawać miesięcznie tysiące ton niejadalnej soli, twierdząc że to sól spożywcza. Z ustaleń CBŚ wynika, każda z firm miesięcznie sprzedawała mniej więcej tysiąc ton soli. Kupowały ją jako tzw. sól wypadową - odpad przy produkcji chlorku wapnia, używany m.in. do posypywania zimą dróg - po mniej więcej 130 zł za tonę i sprzedawały jako spożywczą po mniej więcej 400 zł. Zarabiały na tym rocznie po kilka milionów złotych.

Sól trafiała głównie do odbiorców hurtowych, wytwórni wędlin, przetwórni ryb, mleczarni czy piekarni. Stamtąd mogła trafić do sklepów w całym kraju. Wyniki ekspertyzy soli wykonanej przez biegłych będą znane za kilka dni.

Zatrzymani twierdzą, że są niewinni

W sprawie zatrzymano do tej pory pięć osób. Usłyszały zarzuty wprowadzenia do obrotu środka spożywczego szkodliwego dla zdrowia lub życia człowieka. Grozi im do pięciu lat więzienia.

Poznańska prokuratura nie wyklucza, że zaostrzy zarzuty. Prokuratura czeka na szczegółowe opinie biegłych dotyczące soli. Sprawa nie jest prosta, będziemy musieli przeprowadzić szereg specjalistycznych badań i dopiero te badania być może pozwolą nam na zmianę kwalifikacji prawnej czynu - mówi rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Magdalena Mazur-Prus.

Podejrzani nie przyznali się do zarzucanych im czynów. Prokuratura zastosowała wobec nich dozór policyjny i poręczenie majątkowe.

Siarczan sodu, który występuje w nadmiarze w soli sprzedawanej w podejrzanych zakładach, nie jest środkiem wpisanym na listę szkodliwych dla zdrowia, ale jego nadmierne spożycie może powodować zaburzenia żołądkowo-jelitowe.