Trzynaście osób poddało się dobrowolnie karze, w sprawie pozostałych czterech wojskowa prokuratura skierowała akt oskarżenia do sądu. Poznańscy śledczy ujawniają szczegóły afery mapowej. W związku z wejściem do NATO trzeba było uaktualnić mapy. Zamiast zrobić to własnymi siłami, instytucje MON-u ogłosiły przetargi. Wygrały je firmy związane z oficerami rezerwy bądź rodzinami żołnierzy.

Zadania były realizowane w czasie służbowym i korzystając ze sprzętu służbowego - tłumaczył Andrzej Haładyn z Okręgowej Prokuratury Wojskowej w Poznaniu:

Postępowanie dotyczy lat 1998-2003. Żaden z podejrzanych nie służy już w armii, ostatni wojskowy odszedł w 2006 r. W sumie w sprawie przewija się kilkanaście osób wojskowych i cywilnych. Zamówione przez wojsko w cywilnych firmach mapy wykonywali wojskowym sprzętem żołnierze.

Oskarżonym zarzuca się przekroczenie uprawnień w związku z wykorzystywaniem sił wojska, ludzi i sprzętu na rzecz podmiotów cywilnych. Szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu płk Tadeusz Cieśla mówi, że razie trudno jest mówić jakie straty wojsko mogło ponieść wskutek tych działań. Wiadomo, że armia wydała na przygotowanie map w latach 1998-2003 roku 54 mln zł.

Osobom, którym zarzucono przekroczenie uprawnień grozi nawet 10 lat więzienia.