Tomasz Skory: Przed Sejmem demonstrowała dzisiaj grupa obrońców sklepów z tanią, sprowadzaną z zachodu odzieżą. Twierdzą oni, że przepisy, które wejdą w życie za parę tygodni pozbawią pracy 75 tysięcy osób, które pracują teraz przy sortowaniu, przewożeniu i sprzedaży używanych ciuchów. Czy to rzeczywiście jest tak, że lumpeksy, ciuchlandy – jak je nazywamy – to taki przemysł?

Adam Szejnfeld: Na pewno tak, ale trzeba pamiętać, że każdy medal ma dwie strony. W tym przypadku mamy stronę ludzi, którzy importują i sprzedają, czyli prowadzą obrót odzieżą używaną, oraz ich konsumentów, klientów – na ogół ludzi bardzo biednych i biednych. Drugą stroną tego medalu jest polski przemysł lekki, szczególnie tekstylny i odzieżowy, który składa się z kilku tysięcy, w tym 1200 dużych i średnich firm zatrudniających około 200 tysięcy pracowników, a więc pracownicy, związki zawodowe.

Tomasz Skory: Przyzna pan, że jeśli ci pracownicy przemysłu lekkiego stracą pracę w wyniku działania lumpeksów, to ich pracownicy staną się bezrobotnymi i już na pewno klientami lumpeksów, więc chyba rząd ma rację…

Adam Szejnfeld: Chyba, że nie będzie lumpeksów, więc ci pracownicy, którzy stracą pracę – oby tak się nie stało – wtedy w ogóle by nie mieli gdzie kupić taniej odzieży. A więc ja mówię w ten sposób, nawet troszkę ironicznie, po to żeby pokazać, że w każdej sprawie należy umieć znaleźć taki złoty środek. To nie jest tak, że jeżeli protestują związki zawodowe, załogi, właściciele firm jakiegoś sektora czy branży - bo to chciałbym się na sekundę od tego oderwać – to natychmiast jak straż pożarna trzeba działać i według tych zaleceń i postulatów wykonywać pewne rozwiązania, bądź też odwrotnie - jeżeli pod Sejm, czy URM podchodzi delegacja 500 osób, czy 5 tysięcy osób, czy 55 tysięcy osób to natychmiast realizować ich postulaty.

Tomasz Skory: No to jak należałoby znaleźć ten złoty środek między interesami tych co sprowadzają, a tych co produkują?

Adam Szejnfeld: Po pierwsze do tej pory w mojej ocenie, władza - obojętnie jakiej opcji – nie przedstawiła spójnego programu działania na rzecz wspierania przemysłu tekstylengo. Z tego powodu ja w przyszłym tygodniu we wtorek jadę do Łodzi, żeby na przykładzie Łodzi zapoznać się z aktualnym stanem przemysłu lekkiego i być może wespół z ministerstwem wypracować jakieś stanowisko. Ale także nie przedstawiono jakiś systemowo spójnych rozwiązań na rzecz wspierania ludzi biednych. Przede wszystkim, co jest najważniejsze, w Polsce i obecnie rządząca ekipa nie podejmuje rozwiązań tych, które są potrzebne, by jedna i druga grupa w tym przypadku nie musiała wychodzić na ulicę.

Tomasz Skory: Tych grup nie da się pogodzić.

Adam Szejnfeld: Da się pogodzić. Jak się tak podchodzi do sprawy, to się podchodzi jak straż pożarna, gdzie się chce pogodzić jedną grupę z drugą, a tu nie… Da się pogodzić poprzez uzyskanie rozwoju gospodarczego, uzdrowienia finansów publicznych. Jeśli gospodarka będzie się dobrze rozwijać, to firmy - w tym przemysłu lekkiego (w tym tekstylno-odzieżowe itd.) – będą nieźle funkcjonować. Ludzie będą zarabiać nie najgorzej i tak jak na Zachodzie, tylko bardzo wąski krąg ludzi korzysta z tego typu sklepów. Dzisiaj u nas jest zupełnie inaczej, w związku z tym chcę powiedzieć, że na pewno dla uzdrowienia przemysłu lekkiego rozwiązaniem nie powinno być likwidowanie sklepów z tanią odzieżą, co godziłoby i będzie godzić w najbiedniejszych przedstawicieli naszego społeczeństwa. Trzeba poszukiwać rozwiązań pośrednich.

Tomasz Skory: Pośrednich między interesami jednej grupy a drugiej?

Adam Szejnfeld: Absolutnie tak.

Tomasz Skory: Rozwiązaniem pośrednim, takim które się nasuwa samo, to jest niech oni przejdą - tam gdzie pracują w lumpeksach - do przemysłu lekkiego.

Adam Szejnfeld: Zgadzam się, ale żeby tak się stało, trzeba zmniejszyć podatki w Polsce, zmienić prawo pracy w Polsce, zrobić finanse publiczne, wtedy te zakłady zaczną produkować opłacalnie i przyjmować bezrobotnych do pracy.

Tomasz Skory: Od szczegółu do ogółu. Jeśli nowe przepisy wejdą w życie właściciele lumpeksów, którzy zainwestowali w te sortownie, sklepy, będą dochodzić swych odszkodowań od rządu. Daje im pan szanse w procesach?

Adam Szejnfeld: Trudno wyrokować, jak się zachowają niezawisłe sądy. Powiedziałbym tak, stanowczo nie jestem zwolennikiem działania prawa wstecz, jeżeli ktoś podejmował działalność gospodarczą na bazie prawa, które obowiązywało w czasie kiedy ją podejmował, to w państwie prawa, takim jak jest Polska, w państwie, w którym powinny być przestrzegane prawa obywatelskie i wolności gospodarcze, ten człowiek ma prawo do odszkodowania, jeżeli państwo przeszkodzi mu w podejmowaniu swojej działalności.