75 lat temu, 10 czerwca 1942 roku, ok. 50 więźniów z karnej kompanii, którym groziło rozstrzelanie, podjęło próbę ucieczki z niemieckiego obozu Auschwitz. Na wolność przedostało się dziewięciu. Przy ucieczce oraz w wyniku odwetu Niemcy zabili ok. 380 więźniów.

75 lat temu, 10 czerwca 1942 roku, ok. 50 więźniów z karnej kompanii, którym groziło rozstrzelanie, podjęło próbę ucieczki z niemieckiego obozu Auschwitz. Na wolność przedostało się dziewięciu. Przy ucieczce oraz w wyniku odwetu Niemcy zabili ok. 380 więźniów.
Napis nad bramą do obozu zagłady, teren Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Oświęcim /Maciej Billewicz /PAP

W karnej kompanii Niemcy umieszczali głównie polskich więźniów politycznych, których obozowe gestapo uznało za szczególnie niebezpiecznych. Początkowo znajdowała się ona na terenie Auschwitz I. W maju 1942 roku została przeniesiona do Auschwitz II-Birkenau.

Jak podaje historyk z Muzeum Auschwitz Adam Cyra, późną wiosną 1942 roku w obozie zaczęły nasilać się egzekucje. Ofiarami byli m.in. członkowie stworzonego w obozie przez rotmistrza Witolda Pileckiego konspiracyjnego Związku Organizacji Wojskowej. Jednym z pierwszych rozstrzelanych był porucznik Włodzimierz Makaliński, który trafił do karnej kompanii 27 maja 1942 roku w grupie ok. czterystu młodych Polaków deportowanych do Auschwitz z okolic Warszawy i Krakowa w latach 1940-1941.

Oficer wraz z kilkoma więźniami zostali rozstrzelani 4 czerwca 1942 roku. Dwa dni później odbyła się kolejna egzekucja w karnej kompanii.

Pozostali zdawali sobie sprawę z tego, że zginą w wyniku morderczych warunków w niej (karnej kompanii - PAP) panujących lub zostaną rozstrzelani, a więc nie mają żadnych szans na przeżycie. Wśród skazanych na zagładę byli członkowie tajnej siatki rtm. Pileckiego: Stanisław Maringe, Jerzy Poraziński, kpt. Tadeusz Chrościcki i jego syn Tadeusz - podał Cyra.

Po wojnie Tadeusz Chruścicki junior wspominał: W czasie obiadu przywożący kotły ostrzegli nas, że Makaliński i inni nie wrócili, a na drugi dzień jest wyznaczona nowa grupa pięćdziesięciu na "badanie". Wtedy już nie wahaliśmy się i rozpuściliśmy wiadomość, że ucieczka ma się zacząć w momencie, gdy kapo zagwiżdże na koniec pracy.

Według Adama Cyry, 9 czerwca Pilecki otrzymał przekazaną konspiracyjnie informację od Jerzego Porazińskiego. Zawiadamiam Ciebie, że ponieważ wkrótce musimy stać się obłoczkami już tylko, więc próbujemy szczęścia jutro w czasie pracy. Szans mamy mało - pożegnaj kiedyś, jeśli będziesz mógł i żył jeszcze na ziemi, rodzinę moją i powiedz, jeśli umrę, że zginąłem w walce - napisał w niej.

Więźniowie opracowali plan: ucieczka miała nastąpić 10 czerwca po sygnale obwieszczającym koniec pracy przy kopaniu rowu melioracyjnego w Birkenau i powrót do obozu.

Wskutek nieporozumienia ucieczka udała się połowicznie. W wyniku ulewnego deszczu szef karnej kompanii esesman Otto Moll, późniejszy komendant krematoriów w Auschwitz II-Birkenau, ogłosił koniec pracy wcześniej. Gwizd wprowadził zamieszanie wśród więźniów. Ok. 50 zaczęło uciekać. Niemcy otworzyli ogień. Zabili 13 więźniów. Kilkunastu zawrócili kapo. W pościgu zatrzymano dwóch: Tadeusza Pejsika i Henryka Pajączkowskiego. Osadzono ich potem w bunkrze bloku 11.

Wśród uciekinierów był zmarły w 2012 r. wybitny powojenny aktor August Kowalczyk. W swoich wspomnieniach pt. "Refren kolczastego drutu" pisał: (...) Przede mną las... Brama do wolności. Najszybciej, jak to tylko możliwe, zniknąć z pola widzenia SSmanów... Do krzaków... Najbliższe w lewo ode mnie... Skok z grobli i najkrótszą drogą do wolności...

Spośród więźniów, którzy podjęli ucieczkę, na wolność wydostało się dziewięciu: August Kowalczyk, Jerzy Łachecki, Zenon Piernikowski, Aleksander Buczyński, Jan Laskowski, Józef Traczyk, Tadeusz Chróścicki junior, Józef Pamrow i Eugeniusz Stoczewski.

Pozostałych zapędzono do obozu Auschwitz. Następnego dnia Niemcy w odwecie rozstrzelali 20 i zgładzili w komorze gazowej 320 więźniów z karnej kompanii.

Kowalczyk schronił się w Bojszowach Dolnych u polskich rodzin Lysków i Sklorzy. Później oświęcimska organizacja AK umożliwiła mu przedostanie się do Krakowa. Trafił stamtąd do oddziału walczącego w rejonie Miechowa. Spośród pozostałej ósemki Niemcy schwytali kilka dni później Aleksandra Buczyńskiego i Eugeniusza Stoczewskiego. Obaj trafili z powrotem do obozu, gdzie po miesiącu zostali rozstrzelani.

Ogółem w historii obozu próbę ucieczki podjęły co najmniej 802 osoby - 757 mężczyzn i 45 kobiet. Wśród nich najwięcej było Polaków - co najmniej 396 osób. Ucieczka udała się 144 osobom. Większość z nich przeżyła wojnę. Niemcy zastrzelili podczas ucieczki lub zatrzymali później 327 więźniów. Los pozostałych 331 jest nieznany. Możliwe, że wydostali się na wolność i przeżyli.

(az)