Na karę 12 lat więzienia skazał Sąd Apelacyjny w Białymstoku Krzysztofa Bartoszuka, oskarżonego m.in. o gwałty na córce oraz znęcanie się nad rodziną. Tym samym zaostrzył wobec niego karę. Sąd pierwszej instancji skazał go na karę 10 lat pozbawienia wolności. Surowszej kary - 15 lat więzienia - chciała w apelacji prokuratura.

Zwyrodnialec gwałcił swoją córkę regularnie przez pięć lat. Zaczął, gdy była jeszcze niepełnoletnia. Sąd Okręgowy w Białymstoku w lutym skazał go na 10 lat więzienia - 8 lat za gwałty, dodatkową karę wymierzył zaś za znęcanie się nad rodziną i za uprowadzenie Alicji, gdy ta uciekła z domu. Sąd Apelacyjny stwierdził dziś jednak, że tamta kara była zdecydowanie zbyt niska - i podniósł ją do 12 lat. To maksymalny wymiar kary za gwałt.

Sam ojciec-gwałciciel twierdzi, że do współżycia dochodziło za zgodą córki, jednak jego apelacja została w całości odrzucona. Dzisiejszy wyrok jest prawomocny, nie przysługuje od niego odwołanie, a jedynie skarga kasacyjna do Sądu Najwyższego. Nie wiadomo, czy "polski Fritzl" zdecyduje się na taki krok. Nie było go dziś w sądzie.

47-letni Krzysztof Bartoszuk został zatrzymany we wrześniu 2008 roku. Było to możliwe, bo jego żona wraz z córką, po latach milczenia, zawiadomiły policję w Siemiatyczach (rodzina mieszkała wówczas w jednej z podsiemiatyckich wsi) o tym, co działo się w domu. Dziewczyna zeznała wówczas, że była wykorzystywana seksualnie przez ojca i urodziła dwoje dzieci, a ojciec zmusił ją, by zostawiła je w szpitalu.